Znajdź nas

Na gorąco

Kowalewski: Liczyliśmy na więcej, pozostaje niedosyt

Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski do Pjongczangu jechali z jasnym celem. Byli młodzieżowi mistrzowie świata chcieli potwierdzić przynależność do światowej czołówki i zawalczyć o miejsce w najlepszej ósemce. Skończyło się na 12. lokacie i rozczarowaniu. W rozmowie z „Magazynem Sportowiec” Jakub Kowalewski jako przyczynę gorszego startu wskazuje przerwę w ślizgach.

Jakub Kowalewski i Wojciech Chmielewski
Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski /fot. fanpage ChmielewskiKowalewski/

Przemysław Paszowski: Olimpijskie emocje już opadły?

Jakub Kowalewski: Tak, ale w głowie nadal pozostało sporo myśli dotyczących naszego udziału w Igrzyskach. Pobyt w domu z pewnością nas uspokoił.

W swoim debiucie zajęliście dwunastą lokatę. Przed Igrzyskami wzięlibyście to miejsce w ciemno czy jednak liczyliście na ciut więcej?

Oczywiście, że liczyliśmy na więcej! Celowaliśmy w pierwszą ósemkę, w związku z czym jesteśmy trochę zawiedzeni. Pozostaje niedosyt, również z czasu startowego, gdyż na jesień startowaliśmy dużo szybciej niż w Pjongczangu. W zawodach naprawdę chcieliśmy zakręcić się około rekordu startu.

Szkoda zwłaszcza tego pierwszego ślizgu. Gdyby był on równie dobry co drugi znaleźlibyście się przynajmniej w czołowej dziesiątce.

Zgadza się. Pierwszy ślizg był wolniejszy od drugiego, ale należy pamiętać, że obu popełniliśmy błędy.

Czy wpływ na ten pierwszy ślizg miał olimpijski stres?

W jakimś stopniu na pewno. Jednak przede wszystkim nie startowaliśmy przez dwa tygodnie, gdyż sprzęt był w podróży z Europy do Korei. Dodatkowo nie mogliśmy wejść wcześniej na tor, bo takie są wymogi. Ta przerwa trochę nam zaszkodziła, ale wszyscy mieli takie same warunki. W zawodach Pucharu Świata zawsze to drugi ślizg mamy wolniejszy, także można gdybać co by było, jakby te dwa się udały…

Warto też wspomnieć o ósmej lokacie polskiej sztafety. To chyba sukces zważywszy, że wszystkie państwa, które nas wyprzedziły mają tory lodowe.

Na dzień dzisiejszy, tylko na tyle nas stać. Wyprzedzamy znacząco kraje, które są również bez toru jak i my, ale za to daleko nam do czołówki. Bez obiektu niestety nie jesteśmy w stanie nawiązać walki z najlepszymi, ale mimo to ósme miejsce nas cieszy.

Występ w Pjongczangu dał jeszcze większą motywację aby walczyć o Pekin? Będziecie tam bogatsi o kolejne doświadczenia.

Jeszcze daleka droga do Pekinu. Przydałby się plan szkolenia na te czterolecie i wypisane czarno na białym kto, jak i z kim ma pracować na przyszły sukces, jeśli taki byśmy chcieli osiągnąć. Wiadomo, każdy start czegoś uczy i zbieramy doświadczenie, ale trzeba wyciągać wnioski.

Najbardziej szczególny moment na tych Igrzyskach to dla ciebie?

Z pewnością sam start, na który tak czekaliśmy. Nie był jakiś nadzwyczajny pod względem atmosfery. Jednak udział w imprezie tej rangi daje każdemu zawodnikowi ogromną radość.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Naciśnij aby skomentować

Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się

Odpowiedz

Więcej w Na gorąco