Znajdź nas

Artykuły

Prawie trzy dekady niepowodzeń. Polskie drużyny na Igrzyskach Olimpijski długo czekają na medal

27 lat – dokładnie tyle polskie drużyny czekają na medal olimpijskich. Jako ostatni na podium Igrzysk stanęli piłkarze i od tego czasu żadna ekipa nie zdołała nawiązać do tego sukcesu. To musi boleć, bo przez blisko trzy dekady dysponowaliśmy zespołami, które zdobywały medale mistrzostw świata i Europy.

Polskie drużyny nie mają szczęścia do Igrzysk, mecz o brąz z Niemcami
Łzy po meczu Polska - Niemcy na Igrzyskach w Rio de Janeiro

8 sierpnia 1992 roku na Camp Nou polscy piłkarze stoczyli heroiczny bój o złoto barcelońskich Igrzysk. I choć byli skazywani na pożarcie, to przy stutysięcznym tłumie byli w stanie podjąć równorzędną walkę z Hiszpanami. Tuż przed przerwą gola zdobył Wojciech Kowalczyk, a trybuny zamilkły po raz pierwszy. Później niesieni dopingiem gospodarze wbili nam dwie bramki, ale zespół Janusza Wójcika był się w stanie jeszcze podnieść. Wyrównał Ryszard Staniek i długo wydawało się, że dojdzie do dogrywki. Niestety już w doliczonym czasie gry Aleksandra Kłaka pokonał Kiko.

Wówczas tamto srebro traktowano dwojako. Z jednej strony oceniano je jako wielki sukces po latach posuchy. Szukano też analogii do ery Kazimierza Górskiego, żywiąc nadzieje, że nadchodzą lepsze czasy dla polskiego futbolu. Z drugiej jednak strony złoto było na tyle blisko, że trudno było pogodzić się z tą porażką. Pewne jest jednak to, że mało kto wtedy przypuszczał, że na powtórzenie tego osiągnięcia przyjdzie nam czekać kilkadziesiąt lat.

>> PO NAUKĘ

Na Igrzyska Olimpijskie do Atlanty pojechali jedynie siatkarze. Był to dla nich powrót do imprezy tej rangi po 16-letnim niebycie. Od młodego i perspektywicznego zespołu Wiktora Kreboka trudno było jednak oczekiwać nawiązania do sukcesów drużyny Huberta Wagnera. Za ocean siatkarze jechali po prostu, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony.

Niestety Igrzyska Olimpijskie przerosły naszych siatkarzy. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale Polska obok Tunezji była najsłabszą drużyną całego turnieju. Biało-czerwoni gładko przegrali 3:0 z Stanami Zjednoczonymi, Kubą, Brazylią i Bułgarią. Jednego seta zdołali natomiast ugrać w starciu z Argentyną. Trzeba jednak pamiętać, że średnia wieku jaki poleciał do Atlanty wynosiła niewiele ponad 23 lata. W tej ekipie znaleźli się między innymi 18-letni Paweł Zagumny czy 19-letni Piotr Gruszka, którzy później współtworzyli wielki sukcesy naszej siatkówki.

>> DEBIUT NA PLUS

Mimo rosnącej popularności siatkówki, reprezentacja Polski nie zakwalifikowała się na Igrzyska Olimpijskie do Sydney. Okoliczności tego wydarzenia na długo zapisały się w historii tej dyscypliny. W meczu o finał kwalifikacji zespół Ireneusza Mazura mierzył się z Jugosławią. Gdy ekipa z Bałkanów wygrała drugiego seta, biało-czerwoni znaleźli się pod ścianą. W czwartej partii prowadzili jednak 23:17 i wydawało się, że doprowadzą do tie-breaku. Niestety wtedy katowicki Spodek był świadkiem załamania naszych zawodników, którzy ostatecznie ulegli Jugosławii. Nie był to jednak byle jaki zespół. W Sydney ekipa złożona z takich gwiazd jak bracia Grbić, Miljković czy Gerić wywalczyła złoto. Nie oznacza to jednak, że w Australii nie mieliśmy żadnej drużyny. Wręcz przeciwnie! Po raz pierwszy od 20 lat na Igrzyskach mieliśmy więcej niż jeden zespół. Były to debiutujące na olimpijskich arenach koszykarki i wracający na nie po dwóch dekadach hokeiści na trawie.

Największe nadzieje wiązaliśmy ze startem naszych koszykarek. To nie może dziwić, bo zawodniczki Tomasza Herkta poleciały do Australii jako mistrzynie Europy. Biało-czerwone w turniej weszły znakomicie, bo od wysokiej wygranej z najsłabszą Nową Zelandią. Potem przyszło tęgie lanie od Rosjanek, co było dużym rozczarowaniem. W kolejnych starciach mistrzynie Europy pokonały Koreę Południową i Kubę, a także uległy Amerykankom. Dzięki trzem wygranym zajęły jednak czwarte miejsce w grupie i awansowały do ćwierćfinału. Trafiły jednak fatalnie, bo na gospodynie. Skończyło się sromotną porażką. Z perspektywy czasu można żałować tak wysokiej porażki z Rosją w fazie grupowej. Gdyby rozmiary tej klęski były mniejsze, nasze zawodniczki zajęłyby trzecie miejsce. Wtedy w ćwierćfinale podjęłyby Francuzki, które pokonały w finale mistrzostw Europy.

Od laskarzy nikt cudów nie oczekiwał. Już sam ich awans na Igrzyska przyjęto jako miłą niespodziankę. Trzeba jednak zaznaczyć, że nasi hokeiści w Sydney wstydu nie przynieśli. Co prawda, w pierwszym meczu przegrali 0:4 z Australią, ale potem było już tylko lepiej. Biało-czerwoni wygrali z Hiszpanią, a także zremisowali z Argentyną i Indiami. Nieznacznie lepsi była ponadto Korea Południowa. W grupie Polacy zajęli piąte miejsce. W meczach o dalsze lokaty nasz zespół był słabszy od Kanady i Malezji, ale była to już tylko statystyka.

>> APETYT SPADA W MIARĘ JEDZENIA

Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w Atenach zdołali przebrnąć jedynie siatkarze. Podopieczni Stanisława Gościniaka w turnieju interkontynentalnym zdołali pokonać Kazachstan, Wenezuelę i po zaciętym boju Portugalię. Rozczarowały siatkarki. Mistrzynie Europy dotarły do półfinału turnieju europejskiego, gdzie przegrały z Turczynkami. Przeciwko naszej ekipie obróciło się to, że w ostatnim meczu grupowym przegraliśmy z Azerbejdżanem, chcąc uniknąć spotkania z Włoszkami. Pretensji nie można było mieć natomiast do koszykarek. Polki nieznacznie przegrały mecz o brąz na mistrzostwach Europy, a na Igrzyska jechały tylko trzy najlepsze drużyny Starego Kontynentu.

Polscy siatkarze nie jechali do Aten może po medal, ale na pewno po lepszy rezultat niż zespół Wiktora Kreboka. Stanisław Gościniak na Igrzyska powołał między innymi Piotra Gruszkę, Pawła Zagumnego, Andrzeja Stelmacha, Arkadiusza Gołasia, Dawida Murka, Krzysztofa Ignaczaka i Sebastiana Świderskiego. Biało-czerwoni rozbudzili apetyty polskich kibiców bardzo szybko. W pierwszym spotkaniu pokonali bowiem aż 3:0 naszpikowaną gwiazdami Serbię i Czarnogórę. Była to gigantyczna niespodzianka, która dała jednak zbyt optymistyczne wyobrażenie o możliwościach naszych zawodników. Potwierdziły to dwa kolejne mecze, w których zespół Gościniaka przegrał nieoczekiwanie z Grekami i Francuzami.

O awans do ćwierćfinału trzeba było się bić z Tunezją i Argentyną. Zespół z Afryki Północnej Polacy pokonali 3:1, ale z Argentyną było jeszcze trudniej. Biało-czerwoni prowadzili już 2:0, ale ostatecznie do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. W nim nasi siatkarze pokonali rywali 20:18. Awans do ćwierćfinału stał się faktem, ale tam czekali już Brazylijczycy. Zespół Stanisława Gościniaka walczył dzielnie przez dwa sety, ale to nie wystarczyło. Skończyło się więc na 0:3.

>> TEN PRZEKLĘTY ĆWIERĆFINAŁ

Igrzyska Olimpijskie w Pekinie zapowiadały się wyjątkowo z dwóch powodów. Po pierwsze, po raz pierwszy od 28 lat pojechały na nie aż trzy polskie zespoły. Po drugie, wszystkie trzy miały realne prawo liczyć na dobry wynik. Siatkarze, choć mieli za sobą nieudane mistrzostwa Europy, byli jednak wicemistrzami świata. Ten sam tytuł dzierżyli szczypiorniści Bogdana Wenty. Nasze siatkarki przeszły z kolei skuteczną ewolucję po okresie „Złotek” i pod wodzą Marco Bonitty zajęły czwarte miejsce na mistrzostwach Europy.

Raul Lozano na Igrzyska do Pekinu zabrał między innymi Pawła Zagumnego, Piotra Gruszkę, Piotra Gacka, Łukasza Kadziewicza, Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego. Tamta kadra miała swoje bolączki i było widać, że współpraca z „Małym Rycerzem” powoli wszystkim uwiera. Był to jednak zespół ambitny, który było stać na wiele. Biało-czerwoni udowodnili to w fazie grupowej. Pokonali w niej Niemców, Egipcjan, Serbów i Rosjan. Świetny mecz zagrali zwłaszcza przeciwko tym ostatnim, których pokonali 3:2. W grupie Polacy ulegli jedynie Brazylii. W ćwierćfinale wicemistrzowie świata trafili na Włochów. Biało-czerwoni przegrali dwa pierwsze sety i stanęli pod ścianą. Wyszli jednak z opresji i w dramatycznych okolicznościach doprowadzili do tie-breaku. W nim po zaciętej końcówce przegrali 15:17. Jak się okazało, tak blisko półfinału polscy siatkarze później już nie byli.

Szczypiorniści Bogdana Wenty przez fazę grupową przeszli mniej przebojowo. Na początku ekipa złożona z takich nazwisk jak Karol Bielecki, Grzegorz Tkaczyk, Sławomir Szmal, Marcin Lijewski, Michał Jurecki pewnie pokonała Chiny. Później przyszła niespodziewana porażka z Hiszpanią i wymęczone zwycięstwo nad Hiszpanią. Polacy potwierdzili jednak, że stać ich na wiele wygrywając z Chorwatami i remisując z Francuzami. W ćwierćfinale naszymi rywalami byli Islandczycy, co wydawało się być bardzo dobrą wiadomością. Podopieczni Bogdana Wenty do przerwy prowadzili 19:14, ale potem zaczął się dramat. Islandczycy świetnie bronili, a nasza obrona zaczęła się gubić. Wskutek tego Polacy przegrali 30:32. W walce o piąte miejsce nasi zawodnicy pokonali jeszcze Koreę Południową i Rosję. Upragniony medal jednak uleciał. Nasi pogromcy zaszli daleko, bo wywalczyli srebro. Triumfowali Francuzi.

Na zupełnie innym biegunie emocji znajdowały się w Pekinie nasze siatkarki. Małgorzata Glinka, Katarzyna Skowrońska za wielkim murem po prostu rozczarowały. Polki zdołały pokonać jedynie słabiutkie Wenezuelki. Trzeba jednak dodać, że dopiero po tie-breakach uległy Japonkom i Amerykanom. Gdyby wynik któregoś z tych meczów był na naszą korzyść, zawodniczki Bonitty zagrałyby w ćwierćfinale.

>> KTO WYGRYWA LIGĘ ŚWIATOWĄ…

Polska przed meczem z Rosją w Londynie

Polskie drużyny: Nasi siatkarze nie mają szczęścia do ćwierćfinałów

Na Igrzyska Olimpijskie w Londynie pojechali jedynie siatkarze, którzy przebrnęli przez morderczy Puchar Świata. Sztuka awansu nie udała się szczypiornistom i siatkarkom, choć obie ekipy były blisko. Zespół Bogdana Wenty o Londyn walczył w Alicante. W pierwszym starciu Polacy pokonali Algierię, a w drugim mierzyli się z Serbią. Biało-czerwoni prowadzili przez większość meczu, ale dramat zdarzył się w końcówce. Grający w osłabieniu Polacy stracili dwie bramki, w tym jedną pięć sekund przed końcem. Skończyło się remisem i o awansie miało decydować spotkanie z Hiszpanami. Tu natomiast nie było litości. Po tym meczu do dymisji podał się Bogdan Wenta. Siatkarki natomiast w finale europejskiego turnieju kwalifikacyjnego uległy 0:3 Rosjankom.

Nasi siatkarze byli więc w Londynie rodzynkami, ale za to jakimi. Polacy tuż przed Igrzyskami wygrali Ligę Światową, a w dodatku byli brązowymi medalistami mistrzostw Europy. Oczekiwania były więc gigantyczne. Andrea Anastasi postawił na takich zawodników jak Michał Winiarski, Paweł Zagumny, Michał Kubiak, Bartosz Kurek, Zbigniew Bartman, Krzysztof Ignaczak czy Marcin Możdżonek. W pierwszym meczu nasi siatkarze spisali się doskonale i pokonali 3:1 Włochów. W drugiej kolejce takim samym stosunkiem przegraliśmy z Bułgarią. Później biało-czerwoni odnieśli planowane zwycięstwa nad Argentyną i Wielką Brytanią. W ostatnim meczu zespół Anastasiego został zatrzymany i to przez „chłopców do bicia” z Australii. Porażka 1:3 nad Wisłą była szokiem, ale co gorsza zmąciła dobrą atmosferę wokół drużyny. Być może miało to jakiś wpływ na postawę naszych zawodników w ćwierćfinale. W nim niestety dość gładko Polacy przegrali z Rosją.

>> MORZE ŁEZ

W Rio de Janeiro Polskę reprezentowali szczypiorniści i siatkarze. I o ile ci pierwsi awansowali na Igrzyska dość gładko, o tyle kwalifikacje olimpijskie tych drugich były prawdziwą epopeją. W Pucharze Świata zawodnicy Stephana Antigi wygrali aż jedenaście meczów. Przegrali tylko jedno. I właśnie porażka w ostatnim spotkaniu z Włochami spowodowała, że nie wywalczyliśmy awansu. Kilka tygodni później o Igrzyska trzeba było się bić w europejskim turnieju kwalifikacyjnym. W Berlinie mistrzowie świata odpadli jednak w półfinale. Chcąc więc zachować szanse na Rio musieli wygrać mecz o trzecie miejsce. Spotkanie z Niemcami prowadzonymi przez Vitala Heynena było dramatyczne, ale na szczęście w tie-breaku lepsi okazali się Polacy. Światowy turniej kwalifikacyjny dla zespołu Antigi był już formalnością.

Nasza reprezentacja, choć miała na swoim koncie tytuł mistrza świata, nie była faworytem do złota. To był już inny zespół niż dwa lata wcześniej. W składzie pojawiło się wielu młodych zawodników, a z zespołem pożegnały się takie gwiazdy jak Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny czy Krzysztof Ignaczak. Mimo to oczekiwania wobec tej drużyny były jak zawsze duże. Faza grupowa rozbudziła nadzieje do czerwoności. Nasi siatkarze wygrali z Egiptem, Iranem, Argentyną i Kubą. Przegrali po tie-breaku jedynie z Rosją. Liczono, że ten zespół wreszcie przełamie ćwierćfinałowe fatum. To się jednak nie stało. Bańka przebili Amerykanie, którzy pokonali nas 0:3.

W cieniu siatkarzy długi czas znajdowali się szczypiorniści prowadzeni przez Tałanta Dujszebajewa. Nic dziwnego, bo Polacy w kiepskim stylu przegrali mecze z Brazylią, Niemcami i Słowenią. Awans do ćwierćfinału wywalczyli z ostatniego miejsca, dzięki wygranym z Egiptem i Szwecją – dwiema najsłabszymi drużynami grupy. Wydawało się, że w ćwierćfinałowym boju z Chorwatami Polacy są skazani na porażkę. W naszej ekipie odrodził się jednak duch wielkiej waleczności i nieoczekiwanie biało-czerwoni wygrali 30:27.

Tym samym polska drużyna po raz pierwszy od 1992 roku awansowała do strefy medalowej. Półfinałowe starcie z Danią było niezwykle zacięte i szalone. Jeszcze kilka sekund przed końcem prowadzili Duńczycy, ale wtedy z trudnej pozycji wyrównał Michał Daszek. Niestety w dogrywce Polacy rzucili o jedną bramkę mniej niż rywale i finał pozostał marzeniem. Po tym spotkaniu z naszej drużny jakby uszło powietrze. W meczu o brąz byli już zdecydowanie słabsi od Niemców. Brak medalu bolał mocno, zwłaszcza że dla tej generacji Igrzyska stanowiły pożegnanie z wielką karierą.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Artykuły