Znajdź nas

Artykuły

Polskie piekło, czyli dlaczego Marcin Gienieczko był pomawiany przez ostatnie pięć lat?

Podróżnik przywitany przez komendanta Policji w Belem oraz Vice Prezydenta tego miasta po przepłynięciu Amazonki

Sportowiec Marcin Gienieczko budzi u poszczególnych osób kontrowersje zapoczątkowane przez  zawistnych ludzi. Gienieczko w marcu 2016 roku zdobył oficjalnie World Records Guinness. Do tej pory nikt mu nie zabraniał powoływać się na ten rekord ani odesłać certyfikatu. Natomiast PKOL w oficjalnym piśmie stwierdził, że ludzie ze środowiska poddają nieprawdziwe fakty w sprawie Marcina Gienieczko. Człowiek, który swoją działalnością już dawno wymknął się podróżniczym ramom.

Przeciwnicy Marcina Gienieczko wszystko robią ażeby osłabić wiarygodność sportowca. Dlaczego? Na rynku wydawniczym w Polsce właśnie ukazała się jego najnowsza książka ,,Zatańczyć z Amazonką”. Jego oponenci w obawie przed przedstawieniem prawdy znowu zaczęli zastraszać podróżnika, który na polskim rynku eksploracyjnym już działa 25 lat. Ma w swoim dorobku niezliczone kilometry przepłynięte w canoe. Jak sam przyznaje – potrzeba rywalizacji zniewoliła go jak narkotyk. Największy  festiwal rzeczny w Europie, który odbywa się w Toruniu i Włocławku ,,Festiwal Wisły” właśnie zaprosił Marcina Gienieczko na tegoroczny zlot. Organizatorzy stwierdzają:. ,,Gienieczko inspiruje i porusza, ma wielkich zwolenników, jak i przeciwników, których chce przekonać do swojej wersji wydaną właśnie książką „Zatańczyć z Amazonką”.

Gienieczko mimo wszystko walczy, gdyż ma charakter sportowca. Natchnieniem do walki z ludźmi, którzy wszystko wybaczą mu byle nie sukces, była historia pływaka, Amerykanina  Antoniego Erwina.

Facet po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego kraulem na Olimpiadzie w Sydney na 50 metrów   porzucił sport. Miał wówczas nieco ponad 20 lat i był na szczycie. Stwierdził, że droga, którą trzeba pokonać, by przeżyć te jedne dwadzieścia sekund, jest o wiele bardziej pokrętna, niż komuś może się wydawać. Erwin szesnaście lat później wygrywa ponownie na igrzyskach, na tym samym dystansie w stylu dowolnym. Co w tym niesamowitego? Historia tego sportowca przypomina historie Gienieczki. Może nie na takim poziome, ale pokazuje z pewnością niezłomność. Gienieczko też poprzez   wspieranie dzieci odkrył swoją misje. Po przepłynięciu Amazonki w canoe Gienieczko jako pierwszy człowiek w Europie może się poszczycić ukończonymi dwoma wyścigami. Jako pierwszy z Europy zdobywa II miejsce wśród zawodników z całego świata w długodystansowym pływaniu na canoe w wyścigu YUOKN 1000. Te wyczyny do tej pory nie zostały pobite. To istny Dakar na wodzie stwierdzają organizatorzy.

                                                   Historia  człowieka, który inspiruje i walczy

Kiedy zbojkotowałem festiwal ,,Kolosy ”, początkowo nie zdawałem sobie sprawy, jakie będą tego konsekwencje w moim dalszym życiu, nie tylko sportowym.  Przypomniał mi się wówczas film Braveheart – Waleczne serce. W tym dziele kina postać Williama Wallace’a, wykreowana przez Mela Gibsona, ilustruje, jak wiele krwi, potu, zwycięstw i porażek spotkać może człowieka. Wallace walczył w imię wolności i sprawiedliwości, której brak musieli znosić Szkoci, zdominowani wtedy przez Anglików. Nie zależało mu na tytułach, odrzucił królewską koronę, dążył do oswobodzenia narodu spod wrogiej okupacji. Wydaje się, że słowa, które usłyszał od zmarłego ojca, gdy był jeszcze dzieckiem: „Your heart is free, have the courage to follow it.”, determinowały jego postępowanie do końca życia.

Niestety te wartości, jak poszanowanie wolności czy równości, czasami przegrywają z układami i ludźmi, którzy potrafią odpowiednio wkomponować się w dane środowisko. Gienieczko zawsze walczył o tożsamość i wartości.

Od tamtej pory organizator festiwalu wraz z dwoma kajakarzami Piotrem Chmielińskim i Andrzejem Piętowskim nękali jego osobę poprzez publikacje prasowe, zamieszanie postów w social mediach. Dlaczego?

Wszystko to miał służyć, aby odebrać mu wiarygodność za jego jasne stanowisko na temat poszczególnych osób w środowisku. Niektórzy zaczęli bez analizy powtarzać coś, co było nieprawdą. Zaczęli poświadczać nieprawdę. Również media.

-Próbowało odebrać mi rekord, patronat PKOL-u i inne zasługi za przepłynięcie Amazonki w canoe – stwierdza Gienieczko. To był koszmar.

Był to grudzień 2016 roku. Zaprzyjaźniony z festiwalem podróżnik Tomasz Michniewicz był tak podekscytowany,  że wysłał link do artykułu z organizacji WRG. Była to, jak to ujął, oficjalna nota Organizacji World Records Guinness. Później ten link został zdjęty – wyjaśnia Gienieczko. Michniewicz nawet natarczywie  wydzwaniał do Pomorskiego Hospicjum w Gdańsku  pytając się  ile Gienieczko zebrał pieniędzy dla potrzebujących podczas przepłynięcia Amazonki w canoe .

 –Dla mnie było to nie zrozumiale dlaczego Pan Tomasz się dopytywały. Mówił ,że powstanie artykuł o Panu Gienieczko, ale  ostatecznie nie powstał . Była to istna nagonka – wyjaśnia Prezes Pomorskiego Hospicjum Dla Dzieci  w Gdańsku Małgorzata Bałkowska.

Vice Prezes organizacji  WRG Marco Frigatti, Head of Records przepraszał Gienieczkę za to, że pochopnie podjęli decyzje. Później wrogowie wpadli na pomysł, żeby odebrać mu patronat na Biegun Południowy. Janusz Janowski z festiwalu Kolosy z Piotrem Chmieliński stworzyli  list otwarty do PKOL. Ci, którzy nie znali tematu, wpisywali się na zasadzie  poklepywania się  po plecach.

-Powstało środowisko wzajemnej adoracji, kwituje jedna z osób, która otrzymała list, ale się nie  podpisała. Nie znałam sprawy i dlatego też się nie podpisałam . Obawiam się prześladowania w środowisku, więc nie chce ujawnić tutaj  nazwiska. Nie chce być tak potępiana jak Pan Gienieczko. Swoje nazwisko podam tylko w sądzie – zaznacza. Wszyscy wiedzieli, że organizacja jaką jest Polski Komitet  Olimpijski jest bardziej prestiżowa niż komercyjny Guinness, który pod wypływem nagonki zmienia swoje decyzje. W końcu, to jedyna organizacja sportowa, która rządzi się zasadami Fair play. Tutaj przeciwnicy Marcina Gienieczko spotkali olbrzymi mur. PKOL zbojkotował nagonkę na Marcina Gienieczko.

Swojej aprobaty dla Gienieczko nie kryje natomiast sam Prezes PKOL Andrzej Kraśnicki, który  wypunktował agresywną nagonkę na w/w:

„Zarzucają Państwo Panu Gienieczce zatajanie, istotnych szczegółów jego niezwykłej wyprawy. Nie mnie i PKOL-owi w to wnikać – to sprawy do przeanalizowania w Waszym środowisku, niestety jak zdołałem się zorientować nieco podzielonym.”.

Prezes PKOL-u uzupełnił tekst dodając:

„Nieścisłością jest (a właściwie znów nieprawdą) informacja w Państwa liście, że Pan Gienieczko posługuje się certyfikatem przyznanym przez firmę nie będącą w żadnym razie przedstawicielem Guinness World Records. Otóż poproszony o to Pan Gienieczko przedstawił nam otrzymany egzemplarz dyplomu oraz oryginalną kopertę, w której z Londynu (a nie od przedstawiciela z Polski) dyplom mu przysłano. Nie jesteśmy fachowcami w tej dziedzinie, w naszym przekonaniu dyplom i koperta są jak najbardziej autentyczne, póki co nie wezwano Pana Gienieczki do zwrotu dyplomu.”-Stwierdza Prezes PKOL Andrzej Kraśnicki.

Natomiast główny organizator legendarnego wyścigu YUKON 1000 Jon Frith były żołnierz SAS , co do umiejętności  sportowca nie ma wątpliwości. To właśnie Gienieczko na łódce Independent Poland przepłynął  najdzikszą rzeką Alaski 1600 km w 7 dni, zajmując z partnerem, w 2018 roku wysoką II lokatę.    

Wypowiedz organizatora wyścigu YUKON 1000

 

,,Drużyna Independent Poland dokonała wielkiego wyczynu. Widać było, że to silni wioślarze. Jest to duże osiągniecie.”.

Co więcej, Gienieczko przez organizatora został zaproszony, jako jeden z nielicznych z Europy, by w 2022 roku przepłynął cały Yukon na czas.

–Dla mnie to jest duże wyróżnienie- stwierdza sportowiec .

                                                                          Jak to się zaczęło?

Jest marzec 2016 rok Gienieczko parę dni wcześniej jedzie na zaproszenie organizatorów targów „Wiatr i Woda” w Warszawie. Czuje się wyróżniony, bo rozmawia z nim wybitny dziennikarz sportów wodnych Waldemar Heflich, który wielokrotnie w korespondencji namawiał go, aby odpuścił walkę ze środowiskiem.

-Każdy, kto mnie zna, wie, że nigdy nie odpuszczam. W moim przypadku odpuść, znaczy stracić  tożsamość, stwierdzam w rozmowie z naszą redakcją .

Gienieczko jedzie pociągiem do Gdyni, gdzie ma zrobić następnego dnia prezentacje o wielkim triathlonie przez Amerykę Południową na festiwalu turystycznym ,,Kolosy”. W drodze powrotnej podróżuje w tym samym przedziale z Aleksandrem Dobą, który mówi, że inni też mają mieć  prezentacje o Amazonce. – Gienieczko pyta się kim oni są?

-To bracia Dawid Andres i Hubert Kisiński zakończyli ,,pedałowanie” po Amazonce, a raczej część Amazonki. Robili wyprawę rowerową po wielkiej rzece. Płynęli rowerem wodnym. Ominęli kluczowe miejsca tej rzeki jadąc rowerem ścieżkami. Jak to możliwe? Przecież nie byli w programie, Gienieczko  zaznacza w rozmowie. Doba kiwa głową i mówi, że wiezie ich laptopa, a prezentacje przygotowywali w drodze. Tej wyprawie patronował członek Jury Piotr Chmielinski. Gienieczko wiedział, że coś już nie tak. Był pretendentem do zdobycia głównej nagrody, ale skoro tak organizator to wszystko ,,rozegrał” Gienieczko bojkotuje festiwal i rezygnuje osobiście z odbioru nagrody. Dostał przecież wyróżnienie za wyczyn roku na Festiwalu ,,Kolosy”. W tym czasie odbiera inną nagrodę, jak sam stwierdza, bardziej wartościową. Na spotkanie wysyła swojego przyjaciela Kacpra Jurka, by nie było przykro Prezydentowi Gdyni Wojciechowi Szczurkowi, obserwującemu wręczanie nagród „Kolosy”. Warto zaznaczyć, że Jurek najprecyzyjniej udokumentował przepłynięcie Gienieczki na  Amazonce. http://www.gienieczko.pl/tracking/amazon/?fbclid=IwAR2zMOaYDA9bP-lXbOw-wvRjqvQbEtURPEhSjWITmSIoKJQB2iFdEvLN1WM

Jurek staje na scenie i nieśmiało mówi, że Marcina nie będzie.

Źródło tutaj:

 

Od tamtej pory dla jury ,,Kolosy”, którego członkiem był Piotr Chmieliński przedstawiający się w mediach jako pierwszy człowiek, który przepłynął Amazonkę w kajaku (brak zapisów GPS ani zdjęć z poszczególnych etapów) wraz z łodzią asekuracyjną i lekarzem. Cała wyprawa Gienieczki dla niego samego staje się nie jasna. Dlaczego? Warto wskazać, że jeszcze we wrześniu sam chciała napisać rekomendacji dla World Records Guinness.

-W tę nagonkę zaplatał się Andrzej Piętowski, kajakarz, kolega Chmielińskiego. Nie traktowałem go nigdy poważnie, od kiedy zaczął mnie namawiać, abym wszedł na górę źródłową Amazonki, Nevado Mismi w Peru, łatwą drogą. Wówczas pomyślałem, że taki eksplorator nie powinien namawiać kogokolwiek do łatwego dojścia do celu. Przecież podróżnicy zawsze szukali ciężkich dróg w eksploracji, nie poruszali się wydeptanymi szlakami, nie pokazywali na swoich zdjęciach tych samych miejsc, szukali wciąż nowych wyzwań. Ostatecznie Piętowski dołączył do grona oponentów Gienieczki. Warto wskazać, że Chmieliński też uważał, że legenda eksploracji Mike Horn nie przepłynął solo całej Amazonki. Twierdził, że był podwożony łodzią motorową. Co więcej nawet nie wiedział jak finiszował. Mimo, że był emitowany film w National Geographic. Dlaczego Chmieliński również  dokonanie tego podróżnika chciał podważyć.

Piętowski będąc w Peru organizuje wyjazd turystyczny do Pucallpa ,miasta nad brzegiem Ukajali, ażeby odwiedzić  Gadiel  Sánchez Rivera byłego partnera Marcina Gienieczko, który go wspierał logistycznie . Przekonuje go do swoich racji gdyż ma odmienne odczucia  co do jego projektu.

Ten, nie wiedząc o co chodzi, podpisuje wszystko o co Piętkowski prosi, przedstawia co ważne, zdjęcia że płynęli razem. W ten sposób Sanchez potwierdza założenie wyprawy pokazując zdjęcie ze wspólnego przepłynięcia etapu z San Francisco miejscowości nad rzeką Apurimac do Atalya  zanim rozpoczęto oficjalne bicie rekordu. Zdjęcie było zrobione przed wpłynięciem do portu w Atalya. Złożenie było takie, ażeby Piętkowski miał dokument na poświadczenie nieprawdy.

-Piętkowski to ciężki człowiek, stwierdza jedna z osób w Ambasadzie Polski w Peru, która wówczas tam pełniła funkcje. Walczył o źródła Amazonki z innym podróżnikiem Jackiem Pałkiewiczem. Ciągle dostawaliśmy informacje. Jedną wysłał na Pałkiewicza drugą na Piętowskiego. Ostatecznie z tej batalii wyszedł zwycięsko Pałkiewicz. Miał duże zaplecze profesjonalistów i naukowców. Piętowski zawsze  pisał emocjonalnie. Nie był konstruktywny i rzeczowy.

Z kolej Janusz Janowski był tak zirytowany postawa Marcina Gienieczko, że zaczął nawet wydziwiać do Polskiego Radia  Programu  III, kiedy to Gienieczko w wystąpił w kultowym programie ,,Godzina Prawdy” u redaktora Michała Olszańskiego .Opowiedział o swoim życiu i nagonce na swoją osobę.

Źródło: https://www.polskieradio.pl/9/1363/Artykul/1960711,Kontrowersyjna-wyprawa-Marcina-Gienieczki-Jak-bylo-naprawde

Janowski dramatycznie nalegał, żeby zdjąć audycje z anteny. Dlaczego? Czego się bał?

Redakcja nie widząc co jest prawdą usunęła na dwa dni program ze strony internetowej. To się nigdy nie zdarzyło, stwierdzał ówczesny wicedyrektor stacji PR III Wojciech Surmacz, aktualnie Prezes Zarządu PAP. Dziennikarz Polskiego Radia, który prowadził tą rozmowę, Michał Olszański był zszokowany, że tak się stało.

-To nie powinno się nigdy wydarzyć, stwierdził w rozmowie telefonicznej z Marcinem Gienieczko. Gienieczko nie poprzestał na czekaniu, to nie w jego stylu. Skontaktował się z szefostwem stacji.

-Przecież to była bardzo ciekawa audycja. Nie wiem czemu tak się stało. Polskie Radio zawsze dba o wolność słowa i mediów – stwierdził wówczas Surmacz. Podróżnik  od   zastępcy red naczelnego usłyszał słowo przepraszam. Następnego dnia audycja znowu pojawiła się na stronie Polskiego Radia.

Na całą tą nagonkę na sportowca zirytowany jest również Mariusz Cholewski. -Organizowałem duże wystąpienie Pana Marcina w Górze Kalwarii. Organizacja tej imprezy odbyła się dzień przed  ówczesnym wpisem na stronie World Records Guinness.

-Pamiętam jak członek Jury Piotr Chmieliński wysłał mi zaproszenie do grona znajomych na Faceboku. Nie wiedziałem kim jest w ogóle i czym ten człowiek się zajmuje, ale po zweryfikowaniu przyjąłem  jego do grona swoich znajomych. Zobaczyłem, że interesuje się rzekami. Nie zdążyłem go przyjąć a on już mi wysłał na messenger link artykułu, który przedstawiał w złym święte Pana Gienieczko. Czy tak robi członek Jury? Przecież widać było od razu, że to lobbysta i promuje atak na Pana Gienieczko. Kiedy zorientował się, że mogę być obiektywny usunął szybko link z messengera. W normalnych okolicznościach nie powinien być nigdy członkiem Jury dużego festiwalu, gdyż staje się niewiarygodny. Jury musi być bezstronne. To dało mi do zrozumienia, że tak wygląda nagonka nienawiści, kołtuństwa i zazdrości – kwituje Cholewski, który był współorganizatorem imprezy w Górze Kalwarii. To on organizował też  spotkanie z legendarnym kajakarzem Aleksandrem Dobą.

Wrogowie czasami wręcz tworzyli fałszywe konta w social mediach, żeby niszczyć moją reputacje. Wszystko dlatego, że odważyłem się powiedzieć jak wygląda jeden z festiwali. To środowisko mocno  skondensowane. Warto zadać pytanie dlaczego miasto Gdynia, które jest sponsorem, pozwala na tego typu działania? Portal Młoda Gdynia, gdzie redaktorem naczelnym jest osoba mianowana przez Urząd Miasta Gdyni, zamiast wyjaśnienia sprawy to napisała w odwecie szkalujący artykuł. Kto mu zlecił? Podobno najlepszą obroną w sporcie jest atak. Ale czy tak to ma wyglądać? –pyta sportowiec.

Kilka dni przed premierą książki ,,Zataczać z Amazonką”, która przedstawia nie tylko zmagania  podczas dwóch najważniejszych wyścigów na canoe na świecie, ale i wielki triathlon przez Amerykę Południowa, dochodzi do innej kompromitacji. Janowski z Chmielińskim postanowili osłabić wartość książki i znowu zaatakować. Tym razem niemalże zaatakowali organizację World Records Guinness,  którą poprosili o wpis na ich stronie, że Gienieczko nie posiada Guinnessa. Miało to osłabić książkę. Oczywiście powołując się na inne organizacje, świadków itp. Gienieczko do tej porty nie otrzymał od World Records Guinness żadnego zapytania w sprawie rekordu.

-To istna manipulując i propaganda. Wszystkie było robione za plecami. Po prostu lobbowanie, stwierdza Krzysztof Szafran, uczestnik wielu wypraw z Marcinem Gienieczko.

                                                             Czy rekord istnieje?

Gienieczko po interwencji pisemnej w dniu 29 lipca 2021 r. otrzymał informacje w korespondencji od Mark McKinley Head of Record Content Support Guinness World Records Limited, że sprawa nadal jest analizowana. Poproszono, by przesłać brakujące dowody, a organizacja przeprowadzi dalszą weryfikację.

Gienieczko zapytał się o istnienie rekordu w tej organizacji. Szefostwo stwierdziło, że nie ma powodu negować rekordu ani certyfikatu, tym bardziej ich odsyłać. Warto wskazać, że to znak firmowy Guinness World Records Limited, czyli nadal może się nim posługiwać.

Teraz wszystkie media, które pisały nieprawdę przez ostanie pięć lat , powinny zapłaci odszykowania, stwierdza adwokat  Gienieczki, a nawet można złożyć zawiadomienie do  prokuratury. To naprawdę jest szokujące i szkalujące.

                                                           Murem za Marcinem Gienieczko

Gienieczko ma też bardzo dużo  wpływowych zwolenników. Wybitny dyplomata Ambasador Polski w Kostaryce, Angoli i Brazylii, a wcześniej sportowiec, reprezentant akademicki w karate i znawca suvrivalu w dżungli – aktualnie członek PKOL, napisał do Guinness World Records, że to wszystko lobbystyczna  nagonka wymieszana z manipulacją . Wysalał oficjalną notę i czeka na odpowiedź w tej sprawie:

„Informuję Szanownych Państwa, że w latach 2013-2017 pełniłem  funkcję ambasadora RP w Brazylii. W tym czasie nasza służba konsularna i dyplomatyczna objęła opieką Pana Marcina Gienieczko jako polskiego obywatela oraz podróżnika ze względu na niebezpieczny charakter przedsięwzięcia przypisując duże znaczenie jego wyprawie. Ponadto, ze względów prestiżowych polskie ambasady w regionie uważnie monitorowały sytuację dając swój patronat przedsięwzięciu, które jak Państwo wiedzą, zostało ukoronowane sukcesem.

W pomoc na rzecz polskiego podróżnika włączony został również Attaché do spraw obrony w ambasadzie polskiej w Brazylii w osobie Komandora Janusza Pałki. Skierował prośbę do marynarki wojennej Brazylii o udzielenie wszelkiej możliwej pomocy dla polskiego podróżnika celem ochrony jego życia w trudnym terenie. Według informacji jaką Polska Ambasada otrzymywała od marynarki wojennej Federacyjnej Republiki Brazylii, co również potwierdza Polski Attaché ds. Obrony w  Dowództwie Marynarki Wojennej w Brazylii, z podróżnikiem spotykała się marynarka brazylijska.

Wyprawa była kontrolowana przez ówcześnie nam dostępne środki monitoringu elektronicznego.  Mam nadzieję, iż te informacje, które państwu przekazuje zgodny z najlepszym stanem mojej wiedzy pomogą państwu w rozstrzygnięciu raz na zawsze sprawy, którą kilka osób wbrew wszelkiej logice i obiektywnym faktom próbuje zdezawuować i podważyć.

Do tej pory nie otrzymał odpowiedzi na swoje pismo.

Natomiast dziennikarka oraz członek jury Międzynarodowego Festiwalu Lotniczego „Cumulusy”  Aleksandra Kutz zamieściła film w dniu premiery o Marcinie Gienieczko. Jedna z osób, która założyła fałszywe konto zaczęła nękać dziennikarkę pisząc swoje odczucia na temat Gienieczki. Dziennikarka odpisała:

,,Proszę uprawiać swoja politykę na swoim profilu. Mam zgoła inne informacje o Marcinie. Oceniam jego dzielność zawodowa i jej kibicuje. Koniec kropka.”.

             Warto zadać pytanie czy  wszystko można wybaczyć byle nie sukces podróżnika?

Zirytowany kibic na stronie Gienieczki Adam Wiśniewski tak to widzi:

,,Boli mnie bardzo to, że Pan Marcin dokonując wielkich rzeczy między innymi bijąc rekord Guinnessa, gdzie nieżyczliwi ludzie, którzy chyba z zazdrości starali i nadal starają zniszczyć, to co przez tyle lat budował swoją postawą i poczynaniami. Ludzie Ci w sposób nieuczciwy wielokrotnie robili wszystko by mu go odebrano, pomimo ze ma nieodparte dowody, nie do podważenia, że ten rekord pobił . Jeśli chcą mu odebrać ten rekord to niech to zrobią w sposób uczciwy duchem zdrowej rywalizacji ,przepływając rzekę Amazonkę w czasie krótszym niż on tego dokonał . Pytanie czy są na tyle odważni i zdeterminowani jak Pan Marcin by wsiąść w kajak i w samotności przepłynąć rzekę oraz postawić czoła niebezpieczeństwu jakie tam na nich będzie czyhać?”.

Już 14 sierpnia 2021 roku Gienieczko wystąpi na największym festiwalu rzecznym w Europie -,,Festiwal Wisy”. Spotkanie z nim odbędzie na scenie główniej festiwalu 14 sierpnia, w godz. 15.00-15.30 w Toruniu . Sportowiec będzie opowiadał o swoich dokonaniach na rzekach świata, projekcie przepłynięcia Amazonki w canoe, jak również samej Wiśle, od której zaczynał podbój wielkich rzek. Będzie to oficjalny Benefis  podróżnika na rzece na której zaczynał pierwsze swoje treningi. Ukoronowanie jego działalności na rzekach świata.

Następnego dnia organizatorzy wraz z Marcinem Gienieczko zapraszają wszystkich na udział we  wspólnym pływaniu. Organizatorzy nazwali to spotkanie: ,,Marcin Gienieczko kontra reszta świata”. Gienieczko przedstawi na rzece próbkę swoich umiejętności, ale też będzie chciał przedstawić jak się  pływa w canoe i jaka jest różnica w pływania w kajaku. Organizatorzy nie kryją swojego wsparcia dla  Marcina Gienieczko. Warto wskazać, że podczas obszernej rozmowy w Radio Kaszebe Marcin Gienieczko publicznie rzucił wyzwanie swoim oponentom. Trzymając ducha rywalizacji sportowej  ,rzucił wyzwanie dla kajakarza Piotra Chmielińskiego. Źródło http://radiokaszebe.pl/podcast/ksiazka-zatanczyc-z-amazonka-juz-dostepna/

-Jeżeli jesteś tak mocny zróbmy zawody. Wystartujemy pod Wawelem w Krakowie i zrobimy zdrową, prawdziwą rywalizacje na całej Wiśle, aż do ujścia. Zróbmy też wsparcie dla dzieci w potrzebie np. dla jakiegoś hospicjum. Nad głowami będą leciały drony dokumentujące wszystko. Gienieczko to oficjalnie zaproponował członkowi Jury Chmielińskiego będąc w Radio. Do tej pory nie otrzymał odpowiedzi. Czy się boi sportowej rywalizacji?

Jeżeli ktoś jest dobry i przedstawia się za ,,autorytet” powinien się zaangażować w takie wyzwanie. Inaczej w moich oczach i wielu innych ludzi, którzy stoją za mną, jest zwykłym lobbystą.

Nie jestem żadnym odkrywcą, ale w dobie Google Earth nie wiadomo, kto nim jest. Paradoksalnie mimo tak świetnych możliwości technologicznych zanika rywalizacja w naturze. Coraz mocniej przekonuję się, że nawet w nauce najważniejsze jest skuteczne lobbowanie w obronie swoich racji w Internecie. Niektórzy są w tym bardzo dobrzy – kwituje Gienieczko.

Redakcja Magazynu Sportowiec serdecznie wszystkim polecamy najnowszą książkę Marcina Gienieczko ,,Zatańczyć z Amazonką”. To bardzo ciekawa i inspirująca książka. Jednocześnie zapraszamy na tegoroczny ,,Festiwal Wisły”.

  • Marcin Gienieczko w siedzibie PKOL po zdobyciu II miejsca w najdłuższym wyścigu na canoe na świecie

2) Ambasador Polski w Brazylii Andrzej Braiter  wraz z Marcinem Gienieczko na premierze książki

3) Bojkot Festiwalu  Kolosy przez Marcina Gienieczko

4)  Organizator legendarnego wyścigu YUKON 1000 Jon Frith wypowiada  się o wyczynie na canoe  Marcina Gienieczko

5) Certyfikat  Yukon River Quest. Gienieczko  na  cześć przepłynięcia Amazonki nazwał łódkę w wyścigu   w katorgi solo ,,Amazon Poland”

6).Podróżnik przywitany przez komendanta Policji w Belem oraz Vice Prezydenta tego miasta po przepłynięciu Amazonki

Więcej w Artykuły