Znajdź nas

Na gorąco

Oskar Kwiatkowski w pogoni za zwycięstwem w Pucharze Świata. „Nikogo się nie boję!”

Wydaje się, że Oskar Kwiatkowski już na dobre zadomowił się w światowej czołówce. W tym roku nasz snowboardzista odniósł sukces, który w naszym kraju należy raczej do rzadkości. Po raz drugi stanął bowiem na podium Pucharu Świata. W Scuol był trzeci w slalomie gigancie równoległym. „Cieszę się, że mam przyjemność przecierać Polakom szlaki” – mówi „Magazynowi Sportowiec” Oskar Kwiatkowski.

Oskar Kwiatkowski na podium
Oskar Kwiatkowski (z lewej) na podium

Przemysław Paszowski: Chyba masz prawo być zadowolony z tego jak zaczął się dla ciebie 2020 rok. Podium w zawodach Pucharu Świata w Scuol to na pewno mocne otwarcie roku.                                        Oskar Kwiatkowski: Tak, jestem zadowolony z tego jak wysoko postawiłem sobie poprzeczkę od początku roku. Cieszę się, że mam przyjemność przecierać szlaki Polakom w męskim snowboardzie alpejskim!

Często się zdarza w snowboardzie, że dwóch zawodników wpada na metę jednocześnie? W Scuol ty tego dokonałeś razem z Dario Caviezelem.

Nie zdarza się to zbyt często, aczkolwiek nie jest to takie rzadkie. Na własnej skórze doznałem tego trzeci raz w życiu podczas zawodów. Poziom zawodników z czołowej trzydziestki Pucharu Świata jest mocno wyrównany, stąd też występują bardzo małe różnice w czasie albo właśnie żadne. Dla przykłady na ostatnim Pucharze Świata w Rogli mieliśmy z Timem Mastnakiem identyczną sumę dwóch czasów z kwalifikacji i byliśmy obaj sklasyfikowani na ósmym miejscu. Później wygrałem z nim zaledwie o 0,01 sekundę!

Podczas wyścigu widzi się kątem oka rywala? Widząc go można na przykład bardziej zaryzykować?

Podczas wyścigu zmysły są tak wyostrzone, a adrenalina jest tak wysoka, że nie tylko widać zawodnika z drugiego toru, ale także bardzo dobrze słychać jego deskę, gdy pędzimy w dół. Kiedy zawodnik popełni błąd bądź straci kontrolę nad deską, również słychać jak traci płynność przejazdu i deska podskakuje po śniegu.

Tylko pozazdrościć takiego wyczucia. A jakie zmysły i emocje pojawiają się na mecie, gdy widzi się identyczne rezultaty?

Kiedy to zobaczyłem byłem od razu pewny, iż zostałem sklasyfikowany na czwartej pozycji, ponieważ miałem trochę wolniejszy czas kwalifikacji. Na tablicy co prawda wyświetlało przy naszych nazwiskach trójkę, ale sądziłem, że to błąd. Dario był pewny, że wygrał. Później mnie za to przepraszał! Ale przyznam, że trudno było mi uwierzyć w taki rozwój sytuacji.

Wydaje się jednak, że trochę więcej szczęścia na tym finiszu miał Caviezel.

Nie myślę tak. To był wyrównany pojedynek, gdzie nie popełniliśmy większych błędów. Warunki na trasie były bardzo lodowe. Myślę, że nie jeździłem wcześniej na Pucharze Świata po takim lodzie!

Zanim wywalczyłeś trzecie miejsce, przegrałeś w półfinale z nie byle kim. Porażka z Benjaminem Karlem to taka cenna lekcja pokory?

Podczas pojedynku z Benjaminem Karlem coś niedobrego stało się z moją głową. Nie potrafię odtworzyć tego o czym wtedy myślałem. Pamiętam tylko, że poczułem się ogromnie zmęczony. Popełniłem dwa duże błędy w tym wyścigu. Potem wziąłem się w garść i powiedziałem sobie, że zawody się nie skończyły i muszę wykrzesać z siebie sto dziesięć procent jeszcze na ten ostatni przejazd w małym finale.

Może sparaliżował cię fakt, że przyszło ci walczyć o finał właśnie z Karlem.

Podczas zawodów nieważne jest dla mnie z kim jadę. Wszystkich traktuje w swojej głowie równo. Nikogo nie lekceważę, ani nikogo się nie boję.

Oskar Kwiatkowski podczas zawodów

Oskar Kwiatkowski podczas Igrzysk Olimpijskich

W swoim życiu stałeś na podium dwa razy i to dwa razy w Scuol. Co takiego ma w sobie Scuol, że to właśnie tam zawsze stajesz na podium? Ta trasa ci jakoś leży?

Tak się złożyło. Bardzo podoba mi się to miejsce, ten klimat. Widok na Alpy jest stamtąd przepiękny! Do tego dochodzi szkoła sportowa na górze wioski Ftan, gdzie choćby mistrz olimpijski Nevin Galmarini uczył się i trenował w młodości. Za każdym razem przed zawodami w Scuol trenuje tam na szkolnej siłowni, podziwiam widoki i myślę o swoich latach w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem.

I jaki wniosek z tych wspominek?

Gdy porównuję warunki w dawnej szkole Nevina z warunkami w naszych SMS-ach to myślę, że Zakopane niczym w tym momencie nie odbiega od Szwajcarii.

Wspominałeś wcześniej o tych trasach. Czy w snowboardzie, tak jak w narciarstwie alpejskim, specyfika trasy odgrywa niezwykle ważną rolę?

Zdecydowanie tak! Nie każdy zawodnik radzi sobie z danymi trasami. Są jednak tacy snowboardziści, którzy potrafią być w czołówce podczas każdych zawodów. Dążę do tego, aby kiedyś zostać takim wyjadaczem, aby móc pojechać w każdych warunkach i na każdej trasie.

Po zawodach w Scuol, byłeś czternasty w Bad Gastain i szósty w Rogli. O czym świadczą te lokaty? O wyrównanym poziomie stawki czy może o tym, że potrzeba ci jeszcze ustabilizować formę?

Te lokaty świadczą o dobrym działaniu mojego planu minimum. Ten plan minimum to stabilizacja w czołowej szesnastce, czyli pomyślne przejście kwalifikacji do rozgrywek finałowych. Moja jazda staję się stabilna, aczkolwiek popełniam poważne błędy, które przeszkadzają mi czasami w dobrej jeździe. Pracujemy nad tym, aby je wyeliminować i aby w końcu stanąć na najwyższym stopniu podium.


Oskar Kwiatkowski. Snowboardzista. Specjalizuje się w slalomie gigancie równoległym. Olimpijczyk z Pjongczangu, gdzie zajął 13. miejsce. W marcu 2018 roku po raz pierwszy w karierze stanął na podium Pucharu Świata. Sukces powtórzył w styczniu 2020 roku. Zimą 2016 roku odniósł poważny wypadek, na skutek którego miał pęknięty kręgosłup w dwóch miejscach. 

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Na gorąco