Znajdź nas

Na gorąco

„Apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Katarzyna Jurkowska-Kowalska powalczy o Igrzyska w Tokio?

Katarzyna Jurkowska-Kowalska w Cottbus wystartowała po raz pierwszy od Igrzysk w Rio de Janeiro. Polska gimnastyczka zaliczyła powrót w wielkim stylu, zajmując w zawodach Pucharu Świata czwarte miejsce. Czy to oznacza pełnowymiarowe wznowienie kariery i podjęcie walki o Igrzyska Olimpijskie w Tokio?

Katarzyna Jurkowska-Kowalska
Katarzyna Jurkowska-Kowalska była jedną z polskich miss Igrzysk w Rio de Janeiro

Szymon Kastelik: Niedawno wystąpiła pani po raz pierwszy po Igrzyskach Olimpijskich. Potrzebowała pani tej przerwy?

Katarzyna Jurkowska-Kowalska: Przerwa bardzo mi się przydała. Odpoczynek fizyczny jak i psychiczny był mi po tych Igrzyskach potrzebny. Jak widać, przyniosło to pozytywny efekt.

Czwarte miejsce w Pucharze Świata to naprawdę dobra pozycja po takiej przerwie.

Zgadza się. Jechaliśmy, aby po prostu wystartować. Finał był dla mnie dużą niespodzianką. Układy wykonałam czysto, bez większych błędów. Ich poziom trudności nie był najwyższy, ale głównym celem było wystartowanie bez obciążenia psychicznego.

Przez te kilkanaście miesięcy pauzy wyciągnęła pani wnioski po Igrzyskach Olimpijskich?

Oczywiście. We współpracy z trenerem wyciągnęliśmy mnóstwo wniosków. Zmieniła się nasza relacja, zmieniły się też priorytety. Modyfikacji uległo także podejście do zawodów. Mam w sobie teraz dużo pokory. Wyznaczyłam sobie nowe cele, ale co najważniejsze, podchodzę do nich bez presji, którą czułam przed Igrzyskami Olimpijskimi.

Przerwa jest dowodem na to, że dla pani Igrzyska w Rio de Janeiro były porażką?

Na pewno nie zaliczam startu w Rio de Janeiro do udanych występów. Wielobój gimnastyczny składa się z czterech przyrządów. Akurat los tak chciał, że dwa zrobiłam perfekcyjnie, zaś kolejne dwa wykonałam z dużymi błędami. W tym moją koronną konkurencję, z którą wiązałam nadziej.

Nie wymagała pani przypadkiem zbyt wiele od siebie? Startowała pani jako jedyna nasza reprezentantka w gimnastyce.

Zawsze wymagam od siebie bardzo dużo. Myśl o tym, że jestem jedyną reprezentantką Polski w sportach gimnastycznych z jednej strony motywowała, a z drugiej czułam stres związany z tym, jakie nadzieje we mnie wszyscy pokładali i jaka ciąży na mnie odpowiedzialność.

Sam pani awans na Igrzyska był sporym sukcesem.

Kwalifikacja to był szczyt moich marzeń. Natomiast cały okres przed Rio de Janeiro to dla mnie ogromnie ciężki czas, z powodu długiego i obciążającego mocno psychicznie organizm okresu startowego. Na początku roku wewnętrzna kwalifikacja na kwietniowe zawody Test Event, później start z koleżanką na tej imprezie, które, były ostateczną i jedyną możliwością uzyskania przepustki na Igrzyska tylko dla jednej z nas. Ostatecznie zaprezentowanie najwyższej formy na najważniejsze imprezie czterolecia. Między innymi dlatego ten awans do Rio de Janeiro był tak dużym sukcesem.

Wspomniane czwarte miejsce w Pucharze Świata to obiecujący wynik. Chce pani spróbować raz jeszcze i powalczyć o Tokio?

Tym razem nie mówię tego głośno (śmiech). Czas pokaże. Na chwilę obecną skupiam się na startach w przyszłym roku. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, ale też nie mówię nie.

Zatem gdzieś w pani wnętrzu jest ten zapał do walki? Chęć pokazania wszystkim, że Rio de Janeiro to był tylko wypadek przy pracy?

Hmm, zobaczymy (śmiech). Na pewnie nie mam zamiaru już nic nikomu udowadniać. Mój występ w Pucharze Świata był spontaniczną decyzją i jego wynik przerósł moje oczekiwania. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz mamy przerwę od okresu startowego. Ponownie ruszamy z zawodami w kwietniu, więc mam sporo czasu na pracę i przemyślenia. Na razie za wcześnie na podejmowanie decyzji, wolę iść małymi krokami do przodu.

Jeżeli jednak zdecydowałaby się pani walczyć o kolejne igrzyska, wówczas da radę pani połączyć funkcję zawodnika z funkcją trenera?

Sądzę, że będzie można znaleźć złoty środek na połączenie tych dwóch funkcji. Na pewno chciałabym swoją osobą wspomóc drużynę, w pierwszym etapie kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie, które będą miały miejsce już w przyszłym roku. Chciałabym być również jako zawodniczka motorem napędowym dla swoich koleżanek z drużyny.

Czy dla gimnastyczki bycie trenerem to lepsza gwarancja zarobku niż bycie aktywnym zawodnikiem?

Dobre pytanie (śmiech). Łącząc dwie funkcje na pewno jest mi łatwiej finansowo. Niestety gimnastyka sportowa jest mało popularnym sportem w Polsce, co wpływa na zarobki zawodników. Osobiście mogę podziękować swojemu klubowi TS Wisła Kraków za wieloletnie wsparcie, zarówno w dobrych jak i w gorszych momentach swojej kariery. Natomiast ogromnym plusem w pracy jest stałe, stabilne wynagrodzenie oraz możliwość skorzystania z L4, na co sportowcy nie mogą sobie pozwolić. Chociaż mnie to w dalszym ciągu nie dotyczy (śmiech).

Pani jako trenerka obserwuje młodych zawodników. Jest w nich jakiś potencjał, dzięki któremu o gimnastyce znów będzie głośno jak za czasów Leszka Blanika?

Jest ogromny potencjał. Mam przyjemność pracować z najlepszymi zawodniczkami w Polsce, a tam są takie perełki dzięki którym mam ogromną nadzieję, że będzie jeszcze kiedyś tak głośno o tej pięknej dyscyplinie sportu. Już w przyszłym roku młode pokolenie po raz pierwszy weźmie udział w Drużynowych Mistrzostwach Europy.

Ministerstwo sportu i Związek zmarnowały szansę wykorzystania sukcesu Leszka Blanika po igrzyskach w Pekinie?

Wtedy byłam jeszcze młodą dziewczyną i za bardzo nie mogę się na ten temat wypowiedzieć. Mam nadzieję, że wszyscy robili co mogli, aby przekuć sukces Blanika w kolejne dobre wyniki w gimnastyce.

Trochę to jest smutne, że po takich wynikach sprzed prawie dziesięciu lat, w Rio de Janeiro wystartowała tylko pani. Gimnastyka w Polsce na pewno cofnęła się.

Musimy iść do przodu. Elementy, które kiedyś pozwalały myśleć o złotym medalu Igrzysk Olimpijski, to dzisiaj o wiele za mało.

Co jet potrzebne, aby młodzi adepci gimnastyki rozpoczęli w Polsce karierę? Pieniądze, kontakty, szczęście?

Na pewno potrzebny jest ogromny talent, ciężka praca, wytrwałość w dążeniu do celu. Odporność na bodźce zewnętrzne. Trzeba zawsze pamiętać jaki jest nasz cel. Tak przynajmniej ja postępowałam. Pewnie pieniądze i znajomości pomagają, ale jeżeli ktoś postawi sobie cel i będzie do niego dążył z całych sił, to może sporo zdziałać.

Naciśnij aby skomentować

Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się

Odpowiedz

Więcej w Na gorąco