Znajdź nas

Polecamy

Trylogia z Europucharami! Lechia, Piast i Legia z wygranymi

Lechia Gdańsk, Piast Gliwice I Legia Warszawa wygrały swoje mecze w eliminacjach do Ligi Europy. Chociaż tylko Lechia zostawiła po sobie dobre wrażenie.

Najpierw na pole bitwy wyszła Lechia, która miała najtrudniejsze zadanie do wykonania. Musiała uzyskać u siebie dobry wynik z duńskim Broendby, w którym występuje na co dzień Kamil Wilczek. Początek spotkania lepiej zaczęli przyjezdni, którzy byli bliscy zdobycia gola za sprawą Hedlunda. Ale kolejne 40 minut to totalna dominacja Lechii, która przyniosła w 26. minucie gola Paixao z rzutu karnego. W końcówce pierwszej połowy Lechia osłabła lub była w szoku, że tak dobrze jej idzie. Wykorzystał to prawie Kamil Wilczek, lecz jest strzał obronił Kuciak.

Druga połowa również była niczego sobie. Zaczęło się najpierw od gola wyrównującego dla Broendby. Zdobył go Hedlung, który zmarnował swoją szansę na początku spotkania. Jednak chwilę później Fila świetnie dośrodkował do Lipskiego, a ten głową pokonał goalkeepera gości. Do tego warto pamiętać, że sędzia nie uznał gola Paixao.

Lechia wygrała 2:1, a powinna wygrać o wiele wyżej. To pierwsze od dawna zwycięstwo polskiego zespołu nawet nie w europejskich pucharach, ale w eliminacjach do nich.

Komediodramat w Gliwicach

Drugi rozdział rozpoczął się o godz. 20:00 w Gliwicach. Mistrz Polski po nieudanym boju z BATE Borysów w el. LM zmierzył się z mistrzem Łotwy Ryga FC. Co interesujące dużą część łotyskiej ekipy tworzyli piłkarze w przeszłością w polskiej Ekstraklasie. Między innymi Deniss Rakels czy Kamil Biliński.

Piast powinien być lepszym, dojrzalszym zespołem, ale tego nie było widać! Fornalik wyszedł odważnie z trójką obrońców, jednak szybko musiał powrócić do tradycyjnej gry 4-4-2. Do 22. minuty kibice oglądali typowe ekstraklasowe kopanie, aż wreszcie… Pietrowski beznadziejnie wycofał piłkę w głąb swojej połowy. Do niej wystartował Francisek Plach, opuszczającym tym samym pole karne. Słowaka ubiegł Roman Debelko, który minął bramkarza i umieścił piłkę do pustej bramki. Warto wspomnieć, iż Debelko za dużo goli w swojej karierze nie strzelił, mimo 25 lat na karku.

Piast nic nie robił, żeby odrobić. Niby atakował, ale na przykład Valencia w 100-procentowej okazji przelobował bramkarza tak bardzo, że przy okazji piłka przeleciała nad poprzeczką. Tyle dobrze, że wreszcie na boisku pojawił się na boisku Konczkowski, który asystował przy wyrównującej bramce Czerwińskiego. W 82. minucie Jorge Felix pozazdrościł obrońcy Piasta i w podobnych okolicznościach wyprowadził gliwiczan na prowadzenie. A następnie Felix dołożył jeszcze jedną bramkę z bliskiej odległości. Na dokładkę Plach ponownie wyszedł za bardzo z bramki i przelobował go… jego obrońca. Ostatecznie Piast wygrał 3:2.

Formalność Legii?

Ostatni na boisko wyszli piłkarze Legii Warszawy, którzy mieli chyba najłatwiejsze zadanie. Musieli pokonać fińskie KuPS Kuopio. Tylko że kibice dalej pamiętali remis z gibraltarskim Europa FC. Dlatego przy Łazienkowskiej nie byli pewni czy faktycznie drużyna z Finlandii nie zaskoczy wicemistrza Polski.

Obawy zostały rozwiązane w 10 minut. Gwilia dośrodkował z rzutu rożnego, który wykorzystał Wieteska. No i tyle można powiedzieć o tym meczu, bo Legia nie grała nic z tym o wiele słabszym rywalem. Drużyna z Warszawy oczywiście wygrała, ale znów pokazała, że nie radzi sobie z „amatorami”.

Więcej w Polecamy