Znajdź nas

Artykuły

Za dwa lata rozpoczną się Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Na co będzie stać reprezentację Polski?

Dokładnie za dwa lata rozpoczną się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Stolica Chin przejdzie tym samym do historii jako pierwsze miasto, które zorganizowało zarówno letnią, jak i zimową edycję imprezy. Pekińskie igrzyska już teraz pod wieloma względami zapowiadają się wyjątkowo, a jakie będą one dla polskiego sportu?

Igrzyska Olimpijskie w Pekinie

Igrzyska Olimpijskie w Pekinie mogą być dla polskiego sportu na swój sposób przełomowy. Niewykluczone bowiem, że zamkną jeden etap, a rozpoczną inny. Wszak z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przypuszczać, że w Chinach swój ostatni olimpijski występ zaliczą nasi wielcy skoczkowie. Objawić może się z kolei potencjał tkwiący w innych dyscyplinach, takich jak short-track czy snowboard. Jednym słowem te Igrzyska mogą zmienić środek ciężkości w naszych sportach zimowych.

>> OCZY NA SKOKI

Podczas zimowych Igrzysk zawsze najbardziej liczy się w Polsce na skoczków narciarskich. I chyba nikt nie ma wątpliwości, że inaczej będzie za dwa lata. Ba! Można nawet przypuszczać, że jeśli nie wydarzy się nic złego lub niespodziewanego, do Chin polecą skoczkowie, którzy obecnie stanowią o sile reprezentacji. Wynika to po prostu z faktu, że w ostatnich latach nie objawił się nikt, kto miałby papiery na porządne skakanie. I nie chodzi tu tylko o grono seniorskie, ale przede wszystkim juniorskie.

To o tyle niepokojące, że za dwa lata Maciej Kot będzie miał 30 lat, Dawid Kubacki 31 lat, Kamil Stoch 34, a Piotr Żyła 35. Nie jest to w skokach jeszcze wiek dyskredytujący, ale nie jest to też wiek ułatwiający rywalizację. Bez wątpienia naszych mistrzów będzie jednak stać na to, żeby podjąć rywalizację o najwyższe cele. Może do tego czasu obudzi się Jakub Wolny, który podczas Igrzysk będzie miał 26 lat. To o tyle ważne, że będziemy liczyć też na występ drużynowy.

Kamil Stoch w Pjongczangu

Kamil Stoch podczas Igrzysk Olimpijskich

Kto wie czy podczas zmagań na skoczniach w Zhangjiakou nie będziemy się też ekscytować zmaganiami pań. Kinga Rajda robi systematyczne postępy, a ostatnio zajęła nawet szóste miejsce w Pucharze Świata w Oberstdorfie. Przed nią i Łukaszem Kruczkiem jeszcze dwa lata pracy, a to może przynieść duże efekty. Choć trzeba jasno powiedzieć, że dzisiaj wizja medalu w tej konkurencji brzmi jak si-fi. Na razie.

Dobra forma Kingi Rajdy, a także jeszcze jednej naszej skoczkini ma jednak też inne, bardzo ważne znaczenie. Za dwa lata na Igrzyskach zadebiutuje drużynowy konkurs mieszany, a w nim biało-czerwoni – co pokazały ostatnie mistrzostwa świata w Seefeld – nie będą bez szans.

>> CZAS KRÓLOWEJ LODU

Największą gwiazdą naszej ekipy w Pekinie mogą być jednak nie skoczkowie, a Natalia Maliszewska. Już przed Igrzyskami w Pjongczangu nasza zawodniczka deklarowała, że do Korei Południowej jedzie po medal. Nie zdobyła go, ale pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie.

Po Pjongczangu jej kariera nabrała wielkiego rozpędu. W marcu 2018 roku została wicemistrzynią świata na dystansie 500 metrów. Jeszcze lepszy był dla niej kolejny sezon, w którym sięgnęła po mistrzostwo Europy, a także po Puchar Świata. W tym roku również jest w ścisłej czołówce, co udowodniła zdobywając brąz europejskiego czempionatu. Co więcej „Królowa lodu”, co raz lepiej radzi sobie też na 1000 metrów, co poszerza jej pole manewru.

Natalia Maliszewska w Turynie

Natalia Maliszewska 

W związku z tym można przypuszczać, że Natalia Maliszewska także za dwa lata może bić się o medale. Jednak trzeba pamiętać, że short track rządzi się swoimi prawami i czasem nawet najmniejszy błąd może pozbawić dobrej lokaty.

Poza Maliszewską mamy też kilku zdolnych łyżwiarzy na długim i krótkim torze. Co prawda dziś tacy zawodnicy jak Karolina Bosiek czy Rafał Anikiej nie prezentują jeszcze poziomu, który pozwalałby im na walkę o najwyższe lokaty, ale kto wie co będzie za dwa lata.

>> NARODZINY GWIAZDY?

Ponad 30 lat temu cała Polska żyła walką o olimpijski medal Grzegorza Filipowskiego. Być może w jego ślady w Pekinie pójdzie Jekaterina Kurakowa. 17-latka na ostatnich mistrzostwach Europy w Graz zajęła 10. miejsce, ale w środowisku nikt nie ma wątpliwości, że stać ją na znacznie więcej.

O jej talencie mówi się zresztą nie tylko nad Wisłą. Katią oczarowany był sam Brian Orser, który doprowadził do wielkich sukcesów mistrzynię olimpijską Yu-na Kim, dwukrotnego mistrza olimpijskiego Yuzuru Hanyu, czy wielokrotnego mistrza Europy Javiera Fernandeza.

Jekaterina Kurakowa

Jekaterina Kurakowa podczas mistrzostw Europy

Kurakowa wykonuje najtrudniejsze kombinacje skoków. Uczy się skoków poczwórnych, ma piękną jazdę i piruety. Oczywiście, jest to pewnego rodzaju niewiadoma – jak z każdym, tak młodym zawodnikiem, wykonującym najtrudniejsze elementy. Chodzi o ryzyko kontuzji, wejście w okres dojrzewania i inne czynniki. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Katia jest na pewno bardzo zmotywowana” – wyjaśniała „Magazynowi Sportowiec” Magdalena Tascher.

W łyżwiarstwie figurowym pretendentek do olimpijskiego podium będzie jednak o wiele więcej. A na ten moment wydaje się, że medal Kurakowej w Pekinie byłby jednak niespodzianką.

>> WRESZCIE BĘDZIE MEDAL?

Miał być w Vancouver – nie było. Miał być w Soczi – nie było. Miał być w Pjongczangu – też nie. Mowa o olimpijskim medalu naszych biathlonistek. To co nie wyszło przez ostatnie lata, może wyjdzie wreszcie w Pekinie. Zwłaszcza że potencjał w tej dyscyplinie wciąż jest spory.

Monika Hojnisz-Staręga może nie staje seryjnie na podium, ale jest zawodniczką, która potrafi odpalić. A wtedy stać ją na bardzo wiele, co zresztą w przeszłości już wielokrotnie udowadniała. Jest to o tyle ważne, że biathlon rządzi się nieprzewidywalnością.

Monika Hojnisz na strzelnicy

Monika Hojnisz-Staręga w olimpijskim starcie

Być może w Chinach będziemy mieć też pociechę z Kamili Żuk. Była mistrzyni świata juniorek na razie lepsze starty przeplata słabszymi, ale nie można jej odmówić systematycznego rozwoju. Jeśli jej kariera nadal będzie się dobrze rozwijać, będzie można na nią liczyć.

Nie należy też skreślać naszej kobiecej sztafety. Ta również może pokusić się o niezłą lokatę, choć wydaje się, że może być o nią trudniej niż w zmaganiach indywidualnych.

>> PORA NA SNOWBOARD

Przez lata polscy snowboardziści bywali w światowej czołówce, ale z Igrzysk nigdy nie wrócili z medalem. Nie udał się to ani Jagnie Marczułajtis, ani Paulinie Ligockiej. Szansę na przerwanie tej złej serii będą mieć za dwa lata Aleksandra Król i Oskar Kwiatkowski.

Oboje są w szerokiej światowej czołówce, a raz na jakiś czas potrafią nawet wskoczyć na podium Pucharu Świata. Ważniejsze jest jednak to, że wciąż drzemie w nich duży potencjał, który może wreszcie eksplodować.

Oskar Kwiatkowski podczas zawodów

Oskar Kwiatkowski podczas Igrzysk Olimpijskich

Aleksandra Król i Oskar Kwiatkowski nie ukrywają zresztą, że liczą na medal w Pekinie. „Na wyjazd do Chin ostrze sobie zęby. Małymi krokami dążę do wyznaczonych celów i nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Czuję że w Chinach może być jeszcze lepiej” – mówiła „Magazynowi Sportowiec” Aleksandra Król. „Do Pekinu chcę jechać już jako całkowicie ukształtowany i pewny siebie zawodnik. Na pewno będę dawać z siebie wszystko” twierdził natomiast Oskar Kwiatkowski.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Artykuły