Znajdź nas

Głos ekspertów

Polscy skoczkowie zawiedli? Łukasz Rutkowski: Kibice w Polsce nie są do końca szczerzy

Fala hejtu uderzyła w polskich skoczków narciarskich po tym, jak nie zdobyli medalu na dużej skoczni w Innsbrucku. Przypomnijmy. W konkursie indywidualnym Kamil Stoch zajął 5. miejsce, Dawid Kubacki był 12., a Piotr Żyła 19. Jakub Wolny nie dostał się do drugiej serii. Natomiast w konkursie drużynowym Polacy znaleźli się na 4. miejscu. Czy te wyniki udowadniają, iż nasi reprezentanci zawiedli? Na to pytanie starał się odpowiedzieć wieloletni reprezentant Polski w skokach narciarskich Łukasz Rutkowski.

Kamil Stoch podczas skoku mistrzostwa świata
Kamil Stoch w Seefeld

Szymon Kastelik: Dotychczasowy występ polskich skoczków na MŚ możemy nazwać w ogóle jakąś porażką?

Łukasz Rutkowski: Z jednej strony tak, z drugiej strony nie. Ja uważam, że na przykład czwarte miejsce w konkursie drużynowym to jest zawsze dobry wynik. Ale nasi skoczkowie przyzwyczaili nas do podium. Regularnie znajdowali się na nim w ostatnich tygodniach. Zwłaszcza występ drużynowy w Willingen udowodnił, że są w świetnej dyspozycji. Apetyt był na pewno olbrzymi. Też warto pamiętać, że 10 lat temu  ja, Adam Małysz, Kamil Stoch i Stefan Hula również byliśmy czwarci na MŚ w Libercu. O tym już wszyscy zapomnieli. A to był wtedy sukces. W sumie w Oslo również Polska była tuż za podium

A indywidualnie zawiedli?

Patrząc na całość, to wszyscy starali się tak jak potrafili. Kamil Stoch zajął piąte miejsce i na pewno dla niego nie było to satysfakcjonujące, ponieważ on wie na co go stać. Ale tak czy siak znalazł się w tej czołowej piątce. Oczywiście chcielibyśmy więcej, bo nasi zawodnicy nie są nowicjuszami, lecz doświadczonymi skoczkami, których stać na wiele.

Niestety tak już chyba jest, że kibice przyzwyczaili się za bardzo do tych medali i sukcesów.

Jak tak patrzę na nasze społeczeństwo, to… kibice w Polsce nie są do końca szczerzy. Bo gdy są medale, to każdy nas chwali. Ale wystarczy takie czwarte miejsce i pojawia się krytyka. Skoczkowie przyzwyczaili wszystkich do medali. A fani powinni być świadomi, że w sporcie bywa różnie, a zwłaszcza w skokach narciarskich, gdzie wiatr i przeliczniki odgrywają ważną rolę.

To możemy mówić po prostu o jakimś pechu, czy to rywale byli silni?

Nie. Tutaj nie było żadnego przypadku, że ktoś został medalistą. Niemcy skaczą bardzo dobrze. Killian Peier również zaprezentował się z dobrej strony. Uważam, że są to zasłużone medale. Każdy pokazywał od początku na treningach, iż skacze się mu dobrze. Z drugiej strony warto zauważyć, że kandydatami do medali byli Kobayashi, Kamil Stoch i Kraft. A ta trójka znalazła się właśnie tuż za podium. Więc trochę trudno jest opisać ten wynik. Może były takie warunki i faworyci trafiali w jakieś dziury, które im nie pomogły? A może po prostu zadecydowały popełnione błędy?

A w jakiś sposób wpływ na zawodników mogła mieć sytuacja, która panuje w kadrze? Mówi się o napięciu spowodowanym brakiem zdecydowania u Stefana Horngachera w kwestii jego przyszłości.

Myślę, że to też negatywnie wpływa na cały sztab i zawodników. Ponieważ wszystko jest pod znakiem zapytania.

Sądzi pan, że trener powinien powiedzieć wprost jakie są jego plany na przyszłość?

Oczywiście. Tak jak zrobił Werner Schuster. Niemcy mieli mały spadek, ale szybko podnieśli się i widać efekty. Niestety jest tak jak powiedział Adam Małysz. Czyli, że wszyscy u nas chodzą jak na palcach.

W takim razie możemy spodziewać się jakiegoś medalu na normalnej skoczni?

Nasi skoczkowie raczej utrzymali dyspozycję z poprzednich zawodów, gdy pojawiali się na podium, bo tego nie traci się tak szybko. Można także mówić o tym, iż jakiś przypadek związany z warunkami atmosferycznymi miał miejsce w ten weekend. Jeżeli wyciszą się i zapomną o tej ich małej porażce, to zdecydowanie są szanse na medale. Kubacki, Żyła czy Stoch zawsze będą faworytami.

Więcej w Głos ekspertów