Znajdź nas

Długie rozmowy

Zapomnieć o Pjongczangu. Maciej Staręga szykuje się do sezonu

Sezon olimpijski miał być dla Macieja Staręgi przełomem, a stał się jednym z trudniejszych sportowych doświadczeń. Z ambitnych planów nic nie wyszło, ale to nie podłamało biegacza z Siedlec. Pod wodzą nowego trenera Tadeusza Krężeloka chce wrócić na właściwe tory. W rozmowie z „Magazynem Sportowiec” Maciej Staręga zdradza, że w przygotowaniach do nowego sezonu sporo pomogła mu pomóc psychologa.

Maciej Staręga podczas biegu
Maciej Staręga na trasie /fot. fanpage Macieja Staręgi/

Przemysław Paszowski: Podczas Igrzysk Olimpijskich sprawiałeś wrażenie bardzo mocno przybitego i rozgoryczonego. Czy odzyskałeś już radość ze sportu?                                                                                       Maciej Staręga: Wtedy mogłem sprawiać takie wrażenie, dlatego że nie poszło mi tak jak chciałem. To zawodnika boli chyba najbardziej. Wiadomo, że są lepsze i gorsze starty, ale na takiej imprezie naprawdę chciałem zaprezentować się zdecydowanie lepiej. Dlatego się nie cieszyłem, bo nie miałem z czego. Jeżeli natomiast chodzi o radość ze sportu to nigdy jej nie straciłem.

Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu były dla ciebie jednym z najtrudniejszych momentów w życiu?

Raczej ciężkim i mocnym doświadczeniem. Sytuacją, która dała mi dużo do myślenia i analizowania. Miałem w życiu zdecydowanie trudniejsze chwile, jak choćby walka o powrót do sportu po błędnych diagnozach niektórych lekarzy. Igrzyska nie wyszły, ale tak w życiu bywa. To jest sport i pewnych rzeczy się nie przewidzi. Chciałem się przygotować jak najlepiej i zaprezentować z dobrej strony na Igrzyskach. Poświęciłem temu wszystko, ale dużo spraw się pokomplikowało i koniec końców wynik, który tam osiągnąłem był dużo poniżej moich założeń i oczekiwań.

Od tamtego momentu minęło już trochę czasu. Możesz spojrzeć na to na chłodno. Co właściwie wówczas poszło nie tak?

Oczywiście wszystko przeanalizowałem. Na błędach najłatwiej się uczyć. Najlepiej w ogóle ich nie popełniać, ale to ciężkie zadanie. Jak wspomniałem wcześniej, przyczyn było parę. Być może nie do końca dobrze skoordynowane przygotowania w roku olimpijskim, presja jaką na siebie nałożyłem, kontuzja na półtora miesiąca przed Igrzyskami, brak pewnych elementów organizacyjnych. Niekiedy trzeba mieć więcej spokoju we wszystkim. Możliwe, że nam tego spokoju zabrakło.

Maciej Staręa na lodowcu

Maciej Staręga z optymizmem patrzy w nowy sezon /fot. fanpage Macieja Staręgi/

W tamtym czasie padło z twoich ust sporo gorzkich słów pod adresem PZN-u.

Nie wiem czy aż tak dużo. Zwróciłem po prostu uwagę na rzeczy, które nie funkcjonują tak jak powinny, jeżeli chcemy mieć w kraju narciarstwo na nieco wyższym poziomie. Poza tym zawsze da się z prezesem merytorycznie porozmawiać i nie mam pretensji do związku. Być może pewne moje słowa były przez niektórych źle odebrane, ale to nie był żaden atak. To zwrócenie uwagi na problemy z którymi się borykamy i nad którymi powinniśmy się pochylić, przemyśleć, przedyskutować. Zastanowić się co zrobić, aby się rozwijać, aby rozwijać nasz sport.

Jedną z decyzji podjętych przez związek było podziękowanie Januszowi Krężelokowi. Nie ma co ukrywać, że wasze relacje nie były ostatnio najlepsze. Publicznie krytykowałeś jego metody pracy.

Myślę, że po prostu pewne rzeczy się wypaliły. Jestem wdzięczny Januszowi Krężelokowi za wspólną pracę i za to co razem osiągnęliśmy.

>> NOWE ROZDANIE W POLSKICH BIEGACH. URSZULA ŁĘTOCHA: TRZEBA TRENOWAĆ I TO CIĘŻKO

Po Igrzyskach w pierś uderzył się Apoloniusz Tajner, mówiło się między innymi o zatrudnieniu trenera zza granicy. Gdy wybór po raz kolejny padł na opcję polską poczułeś się rozczarowany?

Nie poczułem się rozczarowany. Były próby pozyskania dobrego trenera i prowadzono rozmowy z pięcioma albo sześcioma kandydatami. Ale to nie jest prosta sprawa ze sprowadzeniem takiego szkoleniowca. Na rynku międzynarodowym jest spory popyt na trenerów, a my jako Polska, nie jesteśmy aż tak atrakcyjną opcją. Dwóch szkoleniowców po wpłynięciu oferty z Polski, dostało podwyżki od swoich dotychczasowych związków. Jeden zgodził się na pomoc naszej grupie, ale na pół etatu. Uznano, że nie jest to dobre rozwiązanie. Inni nie chcieli pracować za granicą, bo wygodniej było im prowadzić grupy w kraju nawet za nieco niższą stawkę. Zdecydował pragmatyzm i trenerem został Tadeusz Krężelok.

Wiem, że rozmawiałeś z Tadeuszem Krężelokiem po tym jak objął on stanowisko szkoleniowca kadry. Co ci wtedy powiedział, że przekonał cię do swojej wizji?

Przede wszystkim przedstawił mi konkretny plan działania, propozycję rozwoju mojej osoby, która mi się podobała i wizję utworzenia profesjonalnej grupy.

A na ile realna była opcja abyś trenował formalnie poza kadrą z własnym zagranicznym trenerem?

Nie brałem takiej opcji za bardzo pod uwagę. To kosztuje za dużo energii. Musiałbym mieć ze sobą oprócz tego osobę, która załatwiałaby całą logistykę i rozliczenia, bo przy ciężkim treningu to odbija się na regeneracji. Jeżeli tym wszystkim zajmowałby się trener, miałby mniej czasu na skupienie się na sprawach treningowych. Obecnie wynik w sporcie to praca całych sztabów.

Maciej Staręga na zawodach

Maciej Staręga przed startem /fot. fanpage Macieja Staręgi/

Gdybyś miał wskazać co najbardziej podoba ci się we współpracy z Tadeuszem Krężelokiem to byłoby to…

Zaangażowanie w pracę i podejście do zawodnika. Ten człowiek żyje każdym detalem tego sportu.

Czy podejście PZN-u do was w jakiś sposób się zmieniło? W tym roku nie było drugiej edycji „Życia na biegówkach”.

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Związek ma swoją wizje, zadania i cele. „Życie na biegówkach” to była nowa inicjatywa, która dała pewne doświadczenie zarówno zawodnikom jak i związkowi. Taki projekt to nie jest prosta sprawa. Wymaga dobrego planowania i nieco więcej czasu na dopracowanie. Kto wie, może w przyszłości będzie jego kontynuacja? Myślę, że po prostu po Igrzyskach związek miał wizję poukładania systemu pracy w taki sposób jak wygląda to teraz. Trochę rzeczy się pozmieniało, a my pracujemy, aby dalej się rozwijać i to jest najważniejsze.

Nad jakimi elementami najbardziej pracowałeś w okresie przygotowawczym?

Wspólnie z trenerem skupiliśmy się nad poprawą mojej szybkość. Dużo pracowaliśmy też nad optymalizacją techniki i testowaliśmy różne sposoby treningu w tym względzie dla mnie. Jaki to da wynik – odpowiedź dostaniemy zimą. Najważniejsze, że zrealizowaliśmy plan w stu procentach i bez kontuzji.

Wiem, że pracowałeś też na psychiką. Dlaczego zdecydowałeś się na współpracę z psychologiem?

Stwierdziłem, że to może pomóc mi się jeszcze rozwinąć. Muszę szukać obszarów, dzięki którym mogę stać się jeszcze lepszym zawodnikiem. Psychika to bardzo ważna sprawa. Do tej pory nie przywiązywałem do tego takiej wagi, ale teraz wiem, że podjęcie współpracy z psychologiem to był dobry ruch.

Czujesz się dzięki temu pewniejszy, spokojniejszy?

Zdecydowanie. Jestem bardziej świadomy siebie i swoich uczuć. Pracujemy też nad mentalnym przygotowaniem do zawodów. Testujemy pewne rozwiązania, które mogą mi pomóc w różnych sytuacjach.

Maciej Staręga trenuje

Maciej Staręga podczas treningu /fot. Grzegorz Potelicki/

Rok temu miałeś spore oczekiwania do sezonu. Wydawało mi się wtedy, że może za bardzo chcesz. Czy teraz trochę pod tym kątem wyluzowałeś?

Na pewno miałem wielkie ambicje i chęci, ale czy to źle? Po co robić coś bez zaangażowania i poświęcenia się temu. Zawsze w swój trening i swoją pracę wkładam całe serce. W tym roku staram się podchodzić z większym spokojem do sezonu, przygotowań i treningów. Może nie tyle co wyluzowałem, ale skierowałem swoją uwagę i energię bardziej na siebie.

Czy Maciej Staręga z 2018 roku różni się trochę od tego z 2017 roku? Jeśli tak to w jakich kwestiach?

Jest rok starszy (śmiech). A tak na poważnie, to tak jak wspomniałem wcześniej. Staram się rozwijać dalej w nowych obszarach i bardziej skupiać na sobie.

Jednak wciąż chyba jesteś nieustępliwy w dążeniu do swoich celów i łatwo się nie poddajesz.

Ambicji mi nigdy nie brakuje. Zawsze angażuję się w stu procentach w to co robię. W nadchodzącym sezonie będę walczył jak co roku, aby dać zafundować kibicom i sobie jak najwięcej radości i emocji.


Maciej Staręga. Biegacz narciarski. Specjalizuje się w sprincie. Olimpijczyk z Soczi i Pjongczangu. Najlepszy polski biegacz narciarski od czasu Józefa Łuszczka. Jego najwyższa lokata w Pucharze Świata to piąte miejsce podczas zawodów w Quebecu w sezonie 2015/2016.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Długie rozmowy