Znajdź nas

Felietony

Kiedy człowiek chce za bardzo, czyli Maciej Kot na rozdrożu

Po Pucharze Świata w Willingen Stefan Horngacher ogłosił skład na mistrzostwa świata w Seefeld. W kadrze na najważniejszą imprezę sezonu zabrakło Macieja Kota – brązowego medalistę olimpijskiego z Pjongczangu.

Maciej Kot po lądowaniu
Maciej Kot podczas konkursu

W jakiej formie jest Maciej Kot każdy widzi. 27-latek jest cieniem samego siebie z poprzednich sezonów. Dość powiedzieć, że w tegorocznej edycji najwyższe miejsce jakie zajął to 21. w Sapporo. Zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale przede wszystkim możliwości.

Dostatecznym dowodem na jego słabą formę jest brak nominacji na mistrzostwa świata w Seefeld. Stało się tak, mimo że Stefan Horngacher zapowiadał, że do Austrii weźmie sześciu skoczków. Wydaje się jednak, że Maciej Kot, zgasł w oczach szkoleniowca. Trudno winić o to Austriaka. Horngacher konsekwentnie, a czasem wręcz uporczywie stawiał na 27-latka. Teraz trener chyba zrozumiał, że ciągnięcie Kota za uszy nie ma sensu, bo przynosi efekt odwrotny.

Co takiego dzieje się z Maciejem Kotem w tym sezonie? Skoro nie wie tego Stefan Horngacher, to my tym bardziej nie będziemy tego wiedzieć. Jest jednak coś w charakterze Maćka co na pewno nie ułatwia mu sportowego życia. Tym czymś jest ambicja.

Maciej Kot od początku swojej kariery wymaga od siebie bardzo dużo. Wielokrotnie publicznie się karci. Rzadko się uśmiecha. Widać, że choć tego nie okazuje, to swoje porażki i niepowodzenia bardzo mocno przeżywa. Kot ciągle chce być lepszy i skakać coraz dalej. To chwalebna postawa, ale w przypadku 27-latka trudno nie odnieść wrażenia, że jest kulą u nogi.

To przykre, bo to dążenie do perfekcji zabija w nim to co było jego największym atutem. Mowa o luzie i takiej radości ze skakania. Gdy Maciej Kot wygrywał przed dwoma laty w Sapporo czy w Pjongczangu widać było w nim zwyczajną przyjemność ze skakania. Teraz widać, że z każdym kolejnym skokiem męczy się coraz bardziej.

To niebezpieczna droga. Wielu świetnych sportowców doprowadziła do zakończenia kariery. Dlatego dobrze, że Maciej Kot będzie miał czas odetchnąć od publicznego pręgierza. Na pewno wróci dzięki temu mocniejszy. Nawet jeśli nie sportowo, to chociaż psychicznie. To bardzo ważne. Bo 27-latek jeszcze przez lata będzie niezbędnym ogniwem naszej drużyny. W końcu słabszy sezon, nie sprawi, że Kot przestanie być świetnym skoczkiem.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Felietony