Znajdź nas

Artykuły

Dziewięć lat temu stanął na podium w Lahti. Jak potoczyła się kariera wielkiego talentu polskich skoków?

Sezon 2010/2011 przeszedł do historii polskich skoków narciarskich jako słynna zmiana warty. To właśnie wówczas swoje ostatnie zwycięstwo w Pucharze Świata odniósł Adam Małysz, a pierwszy raz na najwyższym stopniu podium stawał Kamil Stoch. To też wtedy Włodzimierz Szaranowicz wygłosił słynne pożegnanie Adama Małysza, po tym gdy ten zdobył brąz mistrzostw świata w Oslo. W tym sezonie sporo mówiło się też o innym, dziś już zupełnie zapomnianym, zawodniku.

Tomasz Byrt
Tomasz Byrt /fot. Tadeusz Mieczyński, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=25245880/

Tomasz Byrt pierwszą szansę zaprezentowania się w Pucharze Świata otrzymał przy okazji wyjątkowo długiego weekendu w Zakopanem. Szansę wykorzystał, bo zakwalifikował się do trzech konkursów, a w ostatnim z nich zdobył nawet punkty. W tym czasie Polska żyła jednak upadkiem Adama Małysza i zwycięstwem Kamila Stocha. W rezultacie wyczyn Byrta przeszedł bez echa. Nie umknął jednak uwadze Łukasza Kruczka, który później na niego konsekwentnie stawiał i zabrał go nawet na mistrzostwa świata do Oslo.

Po mistrzostwach w Oslo skoczkowie wrócili do Pucharu Świata. Pierwszym przystankiem było fińskie Lahti. Tomasz Byrt na Salpausselce wygrał wewnętrzną rywalizację ze Stefanem Hulą i po raz pierwszy w historii znalazł się w składzie na drużynówkę. Furory nie zrobił, bo skoczył zaledwie 112,5 metra i 114 metrów. Spośród trzydziestu dwóch zawodników (tylu oddało dwa skoki) spisał się najsłabiej. Trudno jednak mówić o tym, żeby cokolwiek zawalił. 18-latek po prostu wystąpił na swoim poziomie. Doskonale skakali za to Adam Małysz i Kamil Stoch, a przyzwoicie Piotr Żyła. W rezultacie nasi skoczkowie stanęli na najniższym stopniu podium, przegrywając tylko z Austriakami i Norwegami.

>> CZYTAJ TEŻ: LAHTI – MIEJSCE WIELKICH TRIUMFÓW I REKORDÓW KANADYJSKICH SKOCZKÓW <<

„Był to mój najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Stanąłem na podium podczas drużynowych zawodów w Lahti, srebrne medale zdobyłem natomiast podczas mistrzostw Polski w Szczyrku. Nie spodziewałem się szczerze mówiąc, że jeszcze jako uczeń osiągnę takie rezultaty” – mówił serwisowi beskidsport.pl Dodawał też, że tylko ciężką pracą może dorównać najlepszym. „Wypowiedzi Byrta są naprawdę godne podziwu. Takich zawodników nam potrzeba”, „Widać, że chłopak wie czego chce”, „Tomek jest rozsądny i na pewno sprawi kibicom wiele radości” – komentowali kibice.

Tomasz Byrt

Tomasz Byrt w Oslo /fot. Tadeusz Mieczyński, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=25236734/

Po zakończeniu sezonu Tomasz Byrt trafił do kadry A, a Łukasz Kruczek bardzo ciepło wypowiadał się o jego umiejętnościach. O talencie 18-latka byli przekonani zresztą wszyscy. Jan Szturc twierdził nawet, że to jeden z największych talentów w polskich skokach. Nic więc dziwnego, że mocno wierzono w to, że Tomasz Byrt będzie mógł w przyszłości stanowić o sile polskich skoków. W kolejnym sezonie zawodnik nie skakał jednak już tak dobrze. W Pucharze Kontynentalnym szło mu w kratkę, natomiast w Pucharze Świata ani razu nie zdołał wejść do czołowej „30”. Jedynym sukcesem było drużynowe wicemistrzostwo świata juniorów.

Na początku przygotowań do sezonu 2012/2013 skoczek został odsunięty od kadry. Jako powód podano nierealizowanie planu treningowego i samowolne opuszczanie konsultacji szkoleniowych. „Nie odbiera telefonów od nikogo, nawet od kolegów z kadry. Chłopcy byli też kilka razy u niego w domu, ale nigdy go nie zastali” – mówił wówczas trener kadry młodzieżowej Robert Mateja.

>> CZYTAJ TEŻ: JAK POLSCY SKOCZKOWIE RADZILI SOBIE W LAHTI <<

„To moja wina. Sam się w sobie pogubiłem. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale to chyba nie jest powód, żeby tak szybko zabrać mi stypendium. Po wakacjach, wracam do trenowania. Nic nie mam na swoje usprawiedliwienie” – wyjaśniał Tomasz Byrt na łamach „Gazety Wyborczej”. „Ja jestem trudny chłopak, w przeszłości miałem różne wyskoki. Łobuziak ze mnie. Jak sobie coś do głowy nakładę, to nikt mnie nie przekona. A im bardziej próbuje, tym bardziej na przekór robię. Jak sam sobie nie wytłumaczę, że chcę wrócić na skocznię, to nikt mi nie wytłumaczy” – dodał w rozmowie z „Wyborczą”.

Tomasz Byrt

Tomasz Byrt w Zakopanem /fot. Tadeusz Mieczyński – http://www.galeria.skijumping.pl/categories.php?cat_id=1527, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=34817645/

Mimo zawirowań Tomasz Byrt kilkukrotnie podejmował próby powrotu na skocznię. Kończyły się one jednak fiaskiem. Latem 2014 roku – przed swoim kolejnym come backiem – udzielił głośnego wywiadu serwisowi eurosport.onet.pl. Pytany o po to dlaczego jego kariera potoczyła się w taki sposób mówił wprost, że głowa nie wytrzymała. „To wszystko były błędy młodości. Tak to chyba można nazwać. Nie dojrzałem psychicznie do tego wszystkiego. Do tego dołożyło się moje głupie zachowanie, polegające na braku przyszłościowego myślenia. Nie zdawałem sobie po prostu sprawy z tego, jak w życiu może być ciężko” – wyjaśniał. „Zawiodłem i siebie, i rodziców, i na pewno wszystkie sztaby szkoleniowe, z którymi trenowałem” – dodawał.

Deklarował przy tym, że skoki narciarskie są dla niego teraz tematem numer jeden. Przełożyło się to na kilka dobrych wyników w Pucharze Kontynentalnym i w FIS Cupie. W mistrzostwach Polski uplasował się z kolei na 10. lokacie, pokonując m.in. kadrowiczów Jana Ziobrę, Aleksandra Zniszczoła i Stefana Hulę. Wydawało się, że Tomasz Byrt może wrócić na sportową prostą, ale tak się nie stało. W 2016 roku zakończył swoją przygodę ze skokami w wieku 23 lat.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Artykuły