Znajdź nas

Felietony

Dyscypliny sportowe gorszego sortu, czyli refleksji plebiscytowych kilka

Od dwóch dni trwa głosowanie na „Złotą Trzynastkę” polskiego sportu w Plebiscycie „Magazynu Sportowiec”. Nominowanych jest ponad pięćdziesięciu sportowców, a wśród nich także przedstawiciele dyscyplin – mówiąc delikatnie – egzotycznych dla przeciętnego Jana Kowalskiego. Właśnie obecność tych postaci wzbudziła zmieszanie wśród co poniektórych czytelników, ale czy słusznie?

Sporty nieolimpijskie

W polskim sporcie jest trochę jak w naszej polityce. Są dwa obozy i nic poza tym. Jeden to piłka nożna, drugi to sporty olimpijskie. Inni – no może poza żużlem – nie liczą się wcale, a jak już są dopuszczani do medialnego tortu to tylko po to aby zbierać okruchy.

Taki podział w polskim sporcie trwa od dawna (w gwoli sprawiedliwości, nie jest to tylko domena naszego kraju). I zasadniczo trudno się temu dziwić. Piłka nożna to najpopularniejszy sport na świecie, a Igrzyska Olimpijskie są prawdziwym wyznacznikiem kondycji sportu, ale też państwa. Nic więc w tym zaskakującego, że to właśnie na medalach w tych dziedzinach zależy najbardziej.

Gdzieś tam jednak na marginesie wielkiego sportowego świata są ci maluczcy. Często znani tylko garstce osób. Niemal zawsze zdani tylko na samych siebie. Mijamy ich na ulicach i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że mamy do czynienia z multimedalistami światowych czempionatów.

To prawdziwi bohaterowie. I nie zmienia tego fakt, że uprawiają na przykład wędkarstwo rzutowe czy motoparalotniarstwo.

Ktoś może się oburzyć „gdzie tam psim zaprzęgom do lekkiej atletyki”. To prawda, ale czy tylko i wyłącznie fakt, że ich dyscyplina jest mało popularna, powoduje, że mamy umniejszać znaczenie ich sukcesów albo wręcz ich nie doceniać? Czy nie zapominamy, że za tymi wszystkimi osiągnięciami kryje się człowiek? Jego ciężka praca, poświęcenie, uczucia?

Sportowcy uprawiający dyscypliny nieolimpijskie w drodze na szczyt muszą pokonać znacznie więcej trudności niż zawodnicy trenujący sporty z pierwszych stron gazet. Muszą być jednocześnie znakomitymi menadżerami, rewelacyjnymi trenerami i jeszcze lepszymi sportowcami. Nie mogą bowiem liczyć ani na wsparcie możnych ani na specjalne zainteresowanie mediów. Na każdy grosz muszą zapracować sobie sami, bo praktycznie zawsze łączą karierę z zawodową pracą.

Znów ktoś może się oburzyć „wiedzieli na co się piszą, mogli wybrać inną dyscyplinę”. To prawda. Mogli. Ale wybrali pasję. I to w nich jest najpiękniejsze. Dzięki realizacji tej pasji są bowiem wierni prawdziwym ideałom sportu.  I między innymi dlatego należy doceniać ich wielki trud. Nie trzeba ekscytować się ich wyczynami, ale trzeba szanować. Tyle i aż tyle.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Felietony