Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Drużyna, którą stać na wiele. Świetna forma polskich szpadzistek

5 długich lat – tyle czekaliśmy nad Wisłą na kolejny triumf naszej drużyny szermierczej w zawodach Pucharu Świata. 12 listopada złą passę przerwały szpadzistki – Ewa Nelip, Magdalena Piekarska, Renata Knapik-Miazga i Barbara Rutz przechodząc jak burza przez turniej w Suzhou. Polki najpierw zmiotły Hongkong, potem po zaciętych pojedynkach wygrały z Chinkami i odwiecznymi rywalkami – Rosjankami. W finale biało-czerwone pewnie wygrały natomiast z Koreankami. Polki, mimo satysfakcji ze zwycięstwa, trzeźwo oceniają jednak przebieg zawodów.

Każdy z tych meczów, poza tym z Hongkongiem był porównywalnie trudny. Najciężej walczyło się z Rosjankami. Był to jedyny mecz, w którym przegrywałyśmy już czterema trafieniami. Wychodząc na ostatnią walkę nie miałam przewagi punktowej, a remis. Musiałam więc stoczyć naprawdę dobry pojedynek z Gudkową. To się udało i weszłyśmy do finału – relacjonuje Ewa Nelip. Ćwierćfinałowy bój z Chinkami jako najtrudniejszy wskazała natomiast Renata Knapik-Miazga. – W tym meczu prowadziłyśmy już dziesięcioma trafieniami. Potem straciłyśmy kilka punktów i zrobiło się nerwowo. Na szczęście nie oddałyśmy wypracowanej przewagi – wskazuje.

O wysokiej dyspozycji Polek mogą także świadczyć wyniki osiągane indywidualnie. W Suzhou na najniższym stopniu podium stanęły Knapik-Miazga i Magdalena Piekarska. Zwłaszcza dla tej drugiej był to szczególnie ważny rezultat. – Myślę, że to był bardzo dobry start, choć oczywiście pewien niedosyt pozostał. Trzeba jednak pamiętać, że przez kilka ostatnich lat nie plasowałam się na podium. W związku z tym na pewno jest się z czego cieszyć – ocenia utytułowana szpadzistka.

Renata Knapik-Miazga, Magdalena Piekarska, Barbara Rutz, Ewa Nelip /fot. fanpage Magdaleny Piekarskiej/

Celem wielkie imprezy

Dla Polek Puchar Świata nie jest jednak priorytetem. Potwierdza to też statystyka. W zeszłym sezonie biało-czerwone aż trzykrotnie kończyły zmagania na 11. lokatach. Ponadto raz uplasowały się na 5. i 7 pozycji. Także obecny sezon nie rozpoczął się najlepiej dla naszych zawodniczek. Na inauguracji Pucharu Świata w Tallinie Polki przegrały już w pierwszym meczu z Węgierkami i ostatecznie skończyły zmagania na 10. miejscu. – Pniemy się w górę, ale najważniejsze dopiero przed nami. Mamy chłodne głowy – przekonuje Renata Knapik-Miazga. Koleżance z drużyny wtóruje Ewa Nelip. – Startami docelowymi są Mistrzostwa Europy w czerwcu i Mistrzostwa Świata w lipcu. Wobec tego nie zdziwię się, jeśli kolejny wielki sukces wydarzy się dopiero tam – mówi 28-latka.

Te prognozy mogą wydać się komuś na wyrost, ale słów Nelip bronią doświadczenie z ubiegłego sezonu. Wówczas Polki też skupiły się na najważniejszych startach, co przyniosło drużynie brązowy medal mistrzostw świata. W Lipsku nasze szpadzistki wygrały z Rosjankami, a w półfinale musiały uznać wyższość późniejszych triumfatorek Estonek. Do meczu o 3. miejsce Polki – jak same mówią – podeszły bez stresu i po niesamowitej końcówce pokonały Koreanki. – Ten mecz najlepiej zobrazował nas jako drużynę – komentuje Nelip, która na tej samej imprezie wywalczyła indywidualnie srebrny medal.

Polkom nie udało się z kolei zrealizować drugiego z celów, czyli podia Mistrzostw Europy. Na drodze do medalu biało-czerwonym w ćwierćfinale stanęły… Estonki. Ostatecznie skończyło się na 5. lokacie. Trzeba jednak podkreślić, że był to i tak najlepszy rezultat polskiej drużyny na tej imprezie od 7 lat. Nawet rok temu, gdy Mistrzostwa Europy odbywały się w Toruniu, biało-czerwone zajęły gorszą lokatę.

Magdalena Piekarska, Renata Knapik-Miazga, Ewa Nelip, Barbara Rutz, Bartłomiej Język /fot. John Qian i YD-fencing/

Doświadczenie z dodatkiem młodości

Od dłuższego czasu podstawowy skład naszej drużyny tworzą Ewa Nelip, Magdalena Piekarska, Renata Knapik-Miazga i Barbara Rutz. Pierwsze trzy to doświadczone zawodniczki, które mają na koncie liczne sukcesy. Nelip i Piekarska pamiętają jeszcze poprzednie wielkie sukcesy naszej szpady. Obie były w drużynie, która w 2009 roku w tureckiej Antalyi sięgnęła po brąz mistrzostw świata, a rok później w Lipsku wywalczyła mistrzostwo Europy. Ponadto Piekarska może pochwalić się jeszcze dwoma tytułami wicemistrzyni Starego Kontynentu (drużynowo – Płowdiw 2009, indywidualnie – Lipsk – 2010). 30-latka jest też ostatnią polską szpadzistką, która wystartowała na Igrzyskach Olimpijskich.

Niestety na początku tej dekady obiecujące kariery mocno wyhamowały. Magdalena Piekarska długo nie mogła znaleźć dawnej formy, z kolei Ewa Nelip przez wiele lat zmagała się z poważnymi kontuzjami. – Przez sześć tygodniu leżałam w łóżku. Nie byłam w stanie chodzić, a wszelka czynność życiowa stanowiła wyzwanie roku. Wtedy naprawdę nie myśli się o sporcie – opisywała wicemistrzyni świata w rozmowie z „Magazynem Sportowiec”. Wielu nie dawało Nelip szans na powrót do wysokiej formy, ta jednak wróciła na planszę silniejsza. – Te kontuzje dały mi większy spokój, pozwoliły przewartościować życie. Uświadomiłam sobie, że porażka boli, ale to nie jest koniec świata. Dojrzałam – wyznawała.

Równie doświadczona co Nelip i Piekarska jest trzecia z biało-czerwonych – Renata Knapik-Miazga. To właśnie ona skutecznie broniła honoru polskiej szpady w latach 2013-2016. Zawodniczka z Krakowa w 2013 roku wywalczyła indywidualnie brązowy medal Mistrzostw Europy w Zagrzebiu, a trzy lata później to samo osiągnięcie powtórzyła w Toruniu. Jak mówi, sukces na polskiej ziemi był dla niej osłodą za brak kwalifikacji na Igrzyska do Rio de Janeiro. Te słowa nie mogą dziwić, bo do wywalczenia olimpijskiego biletu Knapik-Miazdze zabrakło tylko jednej wygranej walki.

Ewa Nelip podczas MŚ w Lipsku /fot. Augusto Bizzi/

Najmłodsza w składzie to Barbara Rutz. 22-latka wśród seniorek nie osiąga jeszcze takich rezultatów jak jej koleżanki. Wrocławianka może jednak pochwalić się niezłymi wynikami w zawodach juniorskich czy młodzieżowych. W tym roku na MME w Mińsku była 5., a w sierpniu na Uniwersjadzie w Tajpej sięgnęła wraz z koleżankami po brązowy medal.

Poza Rutz jest też kilka innych młodszych zawodniczek, które aspirują o miejsce w składzie. Warto przytoczyć tutaj takie nazwiska jak Aleksandra Zamachowska, Kamila Pytka czy Martyna Swatowska. One również mają na swoim koncie sukcesy juniorskie i nie można wykluczyć, że któraś z nich w przyszłości wskoczy do pierwszego składu. Wszystkie młode szpadzistki – za wyjątkiem Pytki – są także objęte ministerialnym programem wspierania talentów – Team 100.

Jednym z architektów sukcesów szpadzistek jest Bartłomiej Język, który od maja zeszłego roku jest trenerem kadry narodowej. To właśnie na okres jego kadencji przypadają największe sukcesy polskiej szermierki od lat. Te osiągnięcia już teraz wzbudzają duży szacunek w środowisku. Sam Język niechętnie mówi o swojej roli. Jak podkreśla, wprowadził kilka nowinek do treningu, zmienił też sposób motywacji. Jego zdaniem najważniejsze jest jednak to, że między nim a zawodniczkami coś zaiskrzyło, a to przyczynia się do świetnych rezultatów.

Klucz do sukcesu

Zawodniczki pytane o to, gdzie tkwi przyczyna tak dobrej postawy drużyny wskazują przede wszystkim na atmosferę. – Podstawą naszych sukcesów jest team spirit. Mamy poczucie, że możemy na siebie liczyć w każdym momencie meczu. Nie wypominamy sobie słabszych walk, a staramy się zawsze przekazywać tylko pozytywne komunikaty – tłumaczy Nelip. – Mamy naprawdę wyrównany zespół. Bardzo dobrze nam się razem współpracuje. Lubimy się i rozumiemy. Najważniejsze jest jednak to, że mamy wspólny cel – dodaje Knapik-Miazga. Magdalena Piekarska wyjaśnia z kolei, że choć w turnieju startuje tylko kilka zawodniczek to drużynę tworzą wszystkie dziewczyny, które biorą udział w przygotowaniach. – Do tego dochodzą jeszcze trenerzy, fizjoterapeuci i inne osoby współpracujące – podkreśla.

Mimo sukcesów Polki mocno stąpają po ziemi. Zdają sobie sprawę, że każda passa może mieć swój koniec. Dlatego też Polki nie rozpamiętują triumfu w Chinach, lecz skupiają się na dalszej pracy. Także trener Bartłomiej Język studzi nastroje. – Nie popadajmy w samozachwyt, nie jesteśmy jeszcze najlepszą drużyną świata i zdajemy sobie z tego sprawę – mówi w rozmowie z portalem dziennikpolski24.pl. – Udowodniłyśmy sobie, że stać nas na wygranie z każdą drużyną globu. Udało nam się również awansować w rankingu na szóstą pozycję. Jednak najważniejsze starty są dopiero przed nami – podkreśla natomiast Nelip.