Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Wszystko co musisz wiedzieć o buncie siatkarek. Rozkładamy aferę na czynniki pierwsze

Polskie siatkarki czekają już na ćwierćfinał

1. Siatkarki napisały list do PZPS

Fakt najważniejszy. Po zakończeniu mistrzostw Europy, polskie siatkarki rzeczywiście wystosowały list do Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Podpisało się pod nim trzynaście zawodniczek. Były to Agnieszka Kąkolewska, Kamila Witkowska, Martyna Łukasik, Marlena Kowalewska, Paulina Maj-Erwardt, Zuzanna Efimienko-Młotkowska,  Martyna Grajber, Aleksandra Wójcik, Natalia Mędrzyk, Joanna Wołosz, Malwina Smarzek-Godek, Klaudia Alagierska oraz Katarzyna Zaroślińska-Król. Wszystkie poza Kamilą Witkowską uczestniczyły w mistrzostwach Europy. Listu nie podpisały Magdalena Stysiak i Maria Stenzel.

2. Dlaczego Magdalena Stysiak nie podpisała listu?

Młoda zawodniczka wyjaśniła to w rozmowie ze SportowymiFaktami.Nie podpisałam go, bo w kadrze trenera Nawrockiego jestem od pół roku. Dla mnie nie działo się nic złego. Dziewczyny pracowały z nim dłużej, po pięć-sześć lat i jeśli miały jakiś problem, miały prawo się wypowiedzieć. Ja mam 19 lat. Powiedziałam koleżankom: sorry dziewczyny, w tej sytuacji będę neutralna, nie podpiszę tego pisma, gram pół roku i dla mnie jest wszystko w porządku. Jeśli macie ochotę – piszcie, ja poniosę konsekwencje razem z wami, ale mam prawo nie podpisać tego pisma” – wyjaśniła.

3. Co napisano w liście?

Wbrew wcześniejszym informacjom w liście nie ma żądania zwolnienia Jacka Nawrockiego. Nie padają też żadne zarzuty wobec szkoleniowca. Z pisma do którego dotarły „Przegląd Sportowy” i SportoweFakty wynika, że zawodniczki napisały: „W związku z pojawiającymi się opiniami na temat konfliktu na linii trener-zawodniczki, mówiącymi jakoby to mała grupka osób podżegała do niepochlebnych opinii resztę zespołu pragniemy oświadczyć, iż stanowisko przedstawione przez Joannę Wołosz i Malwinę Smarzek-Godek jest świadomą opinią zespołu”.

4. Jakie stanowisko przedstawiły Joanna Wołosz i Malwina Smarzek-Godek?

Joanna Wołosz ujawniła to w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Według reprezentantki Polski prosiła ona o rozmowę prezesa Jacka Kasprzyka po ostatnim meczu mistrzostw Europy. Z racji faktu, że w Ankarze nie było czasu na spokojną dyskusję do spotkania doszło 9 września w Warszawie. Uczestniczyła w nim Malwina Smarzek-Godek. „Delegacja nie została uznana przez prezesa Kasprzyka za wiarygodną, co skłoniło nas do wystosowania pisma, potwierdzającego zgodność reszty drużyny z przedstawicielkami” – stwierdziły siatkarki. „Pismo, które napisałyśmy potem do PZPS, wysłane przez kapitan Agnieszkę Kąkolewską, było konsekwencją tamtej rozmowy z prezesem. Dziewczyny, które w spotkaniu nie uczestniczyły, podpisały się pod petycją, chcąc podkreślić, że mówiłyśmy także w ich imieniu” – mówi Joanna Wołosz.

5. Czy prezes Jacek Kasprzyk oskarżył zawodniczki o fałszowanie podpisów?

Tak w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” twierdzi Joanna Wołosz. Podczas rozmowy w Warszawie prezes obiecał nam, że się do nas odezwie, gdy skontaktuje się z trenerem. Niestety, wyjechał na urlop, a potem były mistrzostwa Europy chłopaków. Kiedy w końcu zadzwoniłam do pana Kasprzyka, usłyszałam od niego: „Aśka, przecież te podpisy są podrobione. Wasze autografy na umowach inaczej wyglądają”. Tylko że to były elektroniczne podpisy, które trochę się różnią od tych składanych na kartce” – mówi zawodniczka.

6. Jak spotkanie z zawodniczkami opisuje prezes Jacek Kasprzyk?

Jak nie trudno się domyślić prezes PZPS Jacek Kasprzyk ma inny pogląd na rozmowę w Ankarze, a także późniejsze spotkanie w Warszawie. Swoimi spostrzeżeniami sternik federacji podzielił się w wywiadzie ze sport.pl. „Po ostatnim meczu mistrzostw Europy przyszła do mnie pani Asia Wołosz, mówiąc „Prezesie, musimy porozmawiać”. Ręce mi opadły. Zdenerwowałem się, powiedziałem „K…, Asia, przepraszam bardzo, ale byłem na waszym pierwszym zgrupowaniu, byłem na każdym meczu mistrzostw Europy, wcześniej na Lidze Narodów w Polsce i dlaczego nikt słowa nie powiedział? Przecież macie mój numer telefonu i wiecie, że jestem do dyspozycji?”. (…) Powiedziała, że zespół stracił zaufanie do trenera i zawodniczki nie chcą, żeby on dalej prowadził kadrę. Powiedziałem krótko: „Konkrety?”. Wtedy ona za bardzo się nie mogła wysłowić. Umówiliśmy się, że porozmawiamy jeszcze raz, w Warszawie” – mówi Jacek Kasprzyk.

Podczas spotkania w Warszawie prezes PZPS – jak twierdzi – nie usłyszał żadnych konkretów. „Od niej (Joanny Wołosz – przyp. red.), od Malwiny konkrety to był „brak komunikacji”. A jak pytałem o merytorykę trenera, to nie było zarzutów. Tylko żale, że niektóre zawodniczki były chwalone, doceniane, a inne nie” – dodaje Kasprzyk w rozmowie ze sport.pl

7. Czy Joanna Wołosz zaproponowała Jackowi Kasprzykowi nazwisko nowego szkoleniowca?

Prezes PZPS Jacek Kasprzyk mówi, że tak było. „Asia Wołosz nawet od razu podała mi nazwisko włoskiego trenera, którego według niej powinniśmy zatrudnić. To jej były szkoleniowiec z klubu” – mówi szef federacji w rozmowie z sport.pl. Joanna Wołosz stanowczo temu zaprzeczyła w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”. „Takie sugestie mnie obrażają. (…) W pewnym momencie spytał (prezes Jacek Kasprzyk – przyp. red.), kogo w takim razie byśmy widziały w roli trenera. Na szybko rzuciłyśmy kilka nazwisk. Nie wiemy, którzy szkoleniowcy są teraz wolni, a którzy nie. To nie my wybieramy selekcjonera, ale skoro prezes nas spytał, wymieniłyśmy nazwiska cenionych przez nas szkoleniowców” – relacjonuje siatkarka.

8. Dlaczego nikt nie rozmawiał o problemach w kadrze z jej kapitan?

Po wybuchu afery kapitan reprezentacji Agnieszka Kąkolewska miała sporo pretensji, że nikt ze związku nie zdecydował się z nią porozmawiać. W rozmowie ze sport.pl do zarzutów odniósł się prezes PZPS Jacek Kasprzyk. „Przepraszam bardzo, a dlaczego pani Kąkolewska jako kapitan nie przyszła do mnie na rozmowę, tylko przyszła pani Wołosz? Kąkolewska tylko wysłała do mnie pismo. Skoro mogła się ze mną spotkać Asia Wołosz i mogła Malwina Smarzek, to mogła też Aga Kąkolewska. A ona nawet nie zadzwoniła” – powiedział szef związku.

9. Czy na linii zawodniczki – związek wypracowano kompromis?

Tak twierdzą siatkarki. „7 października doszło do spotkania zawodniczek Chemika Police, grających w reprezentacji Polski z prezesem Kasprzykiem, na którym prezes Kasprzyk oświadczył, że do styczniowych kwalifikacji trener Nawrocki pozostanie na stanowisku pierwszego trenera Kadry Narodowej, natomiast po kwalifikacjach zostaną wznowione rozmowy i podjęte próby rozwiązania problemu. W świetle obietnicy złożonej z ust pana prezesa, uznałyśmy, że został przyjęty kompromis” – podnoszą zawodniczki.

10. Co napisała „Gazeta Wyborcza”?

6 listopada sprawę ujawnia „Gazeta Wyborcza”. Nie wiadomo czy przeciek podchodzi ze związku czy od zawodniczek. W tekście można przeczytać, że siatkarki domagają się zwolnienia trenera Jacka Nawrockiego. Jako przyczynę mają podawać nadmierne lansowanie Magdaleny Stysiak i uprzywilejowaną pozycję Marii Stenzel. Zdaniem „Wyborczej” zawodniczki podnoszą też brak odpowiedniej komunikacji ze sztabem szkoleniowym. Wybucha afera.

11. Jaka jest reakcja Polskiego Związku Piłki Siatkowej?

Polski Związek Piłki Siatkowej niemal natychmiast staje murem za trenerem Jackiem Nawrockim. Jeszcze w tym samym dniu federacja przedłuża umowę ze szkoleniowcem do 2022 roku.

12. Jaka jest reakcja Jacka Nawrockiego?

Jacek Nawrocki nie zabiera publicznie głosu w sprawie. Publikuje jedynie lakoniczne oświadczenie. Wyraża w nim między innymi smutek, że „przed najważniejszym zadaniem, jakim jest dla nas turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, ukazują się materiały mediowe, które mają bardzo negatywny wpływ na atmosferę w reprezentacji Polski”. Szkoleniowiec odniósł się również do zarzutów jakoby faworyzował Magdalenę Stysiak i Marię Stenzel. „Bezcelowe jest wskazywanie dwóch młodych zawodniczek jako jednego z powodu napięć. Stawianie ich w tak niezręcznej sytuacji nie pomaga ani im, ani drużynie. We wszystkich zawodach, w tym sezonie zagrało 21 zawodniczek i każda z nich przyczyniła się do bardzo dobrych wyników, każda dała z siebie tyle, ile mogła. Wspólne oskarżanie się nikomu nie służy” – napisał Jacek Nawrocki. W rozmowie ze SportowymiFaktami rzecznik PZPS Janusz Uznański dodaje z kolei, że szkoleniowiec spotka się z zawodniczkami, które podpisały list. W tym celu ma pojechać między innymi do Włoch.

13. Jaka jest reakcja siatkarek?

Dzień po wybuchu afery zawodniczki wydają oświadczenie, w którym przedstawiają swoją ocenę sytuacji, a także nakreślają problem. Zarzucają też „Gazecie Wyborczej” stronniczość i kłamstwa. „Artykuł, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” jest stronniczy i uderzający w godność oraz dobre imię drużyny. Większość informacji w nim podanych jest nieprawdziwa. Zespół jest oburzony faktem w jakim świetle został przedstawiony” – piszą siatkarki.

14. Wreszcie najważniejsze, dlaczego siatkarki chcą zwolnienia Jacka Nawrockiego?

W wydanym oświadczeniu reprezentantki Polski podają dziewięć powodów, dla których Jacek Nawrocki powinien pożegnać się z pracą w kadrze. Po pierwsze, trener miał negatywnie odbierać i bagatelizować próby rozmów na temat bieżących problemów. „Większość zawodniczek w ciągu 5 miesięcznego sezonu kadrowego nie doczekała się nawet jednej rozmowy indywidualnej” – dodają siatkarki.

Po drugie, brak kontaktu ze szkoleniowcem poza sezonem kadrowym. „Trener ani sztab szkoleniowy nie miał żadnego osobistego, ani nawet telefonicznego kontaktu z zawodniczkami oraz klubami. O wszystkim, łącznie z powołaniami, zespół dowiadywał się z mediów lub kilka dni przed rozpoczęciem zgrupowania” – twierdzą siatkarki. Dodają też, że trener „nagle zaczął pojawiać się na meczach w Polsce” po tym jak do PZPS-u został wysłany list.

Po trzecie, Jacek Nawrocki miał bagatelizować stan zdrowia zawodniczek oraz okazywać niezadowolenie w przypadku kontuzji. Ponadto miał przekładać wynik ponad zdrowie siatkarek. „Obniżanie poczucia wartości zespołu, pewności siebie oraz indywidualnie zawodniczek. Zaniżanie aspiracji i potencjału drużyny. Brak psychologicznego i mentalnego prowadzenia zespołu” – czytamy w argumencie numer cztery.

W punkcie piątym siatkarki zarzucają Jackowi Nawrockiemu „brak szczerości oraz nagminnie powtarzające się złe wypowiedzi na temat swoich zawodniczek, często również w rozmowach z innymi siatkarkami”. Po szóste, szkoleniowiec miał popełniać błędy podczas meczów, nie udzielać konstruktywnych wskazówek, a także miewał napady furii i powalał sobie na obraźliwe wypowiedzi.

Akceptowanie przez trenera Nawrockiego nieprofesjonalnego zachowania jednego z członków sztabu (zażyłe, bliskie relacje z jedną z zawodniczek). Dopuszczanie do niemoralnego zachowania, przy jednoczesnym braku reakcji ze strony trenera na zgłaszanie problemu przez zawodniczki” – czytamy w argumencie numer siedem.

Po ósme, „brak profesjonalnego sztabu szkoleniowego i prowadzenie zajęć przez trenerów niekompetentnych do szkolenia zawodniczek reprezentacji”. I wreszcie po dziewiąte, wprowadzenie niekomfortowej atmosfery pracy poprzez oczernianie członków sztabu przez trenera Nawrockiego w obecności zawodniczek.

15. Czy w kadrze dochodziło do „niemoralnych sytuacji”?

Do tego zarzutu w rozmowie z TVP Sport odniósł się prezes Jacek Kasprzyk. „Czy dziewczyny są takie fajne, tak fajnie pracują i nic nie mają za uszami? Nie chcę nikogo obrażać. Jeśli mówimy o sytuacjach męsko-damskich, wydarzyło się to w klubie, a nie reprezentacji. To nie jest pytanie do mnie, ja tam nie byłem, za materac nie robiłem” – skomentował.

16. Czy Jacek Nawrocki faktycznie nie jeździł na mecze ligowe?

To zarzucają mu zawodniczki. Według prezesa PZPS-u sytuacja wygląda jednak inaczej. „Mamy materiały filmowe na ilu meczach był trener. Na pewno nie był we Włoszech u dziewczyn, ze względu na problem zdrowotny. Miał operację stawu. Nie mógł pojechać. Pojawiał się na meczach ligowych czy to była faza zasadnicza, czy play-off. To zarzut chyba mocno chybiony” – tłumaczył Jacek Kasprzyk w rozmowie z TVP Sport.

17. Sprawa Magdaleny Stysiak

„Gazeta Wyborcza” pisała, a później odnosili się do tego prezes Jacek Kasprzyk i trener Jacek Nawrocki, że kadrowiczkom nie podoba się faworyzowanie Magdaleny Stysiak. Zawodniczki zaprzeczają jednak, aby tak było. „Rzekomy, powielający się zarzut o niechęci czy zazdrości drużyny w stosunku do Magdaleny Stysiak jest paskudną insynuacją, mającą na celu odwrócenie uwagi od innych problemów. We wcześniejszych rozmowach zespołu z trenerem Nawrockim (odbytych w Spale) po raz pierwszy został poruszony temat domniemanego konfliktu Magdaleny Stysiak z resztą zespołu. Drużyna zgodnie podkreśliła, że Magdalena jest zawodniczką pożądaną w polskiej reprezentacji oraz że każda z dziewczyn wierzy w jej duży wkład w osiągnięcie założonych celów.

Na koniec sezonu reprezentacyjnego odbyło się spotkanie w gronie samych zawodniczek. Sprawa została wyjaśniona, a sama Magdalena Stysiak ujawniła przyczyny domniemanego sporu. Z rozmowy wyniknęły manipulacje ze strony trenera Nawrockiego, który próbował nastawić zawodniczkę przeciwko reszcie drużyny komentarzami o rzekomej zazdrości czy niechęci ze strony zespołu do jej osoby. Jak zostało to już wspomniane wyżej, zespół cieszy się z obecności Magdy w reprezentacji i liczy na wspólne sukcesy” – napisały w oświadczeniu zawodniczki.

18. Co na to Magdalena Stysiak?

Młoda zawodniczka przyznaje, że atmosfera w kadrze nie zawsze była najlepsza. „W kadrze były między nami lekkie spięcia, ale później sobie wszystko wyjaśniłyśmy. (…) Teraz między mną a koleżankami nie ma już żadnego spięcia. Wcześniej – nie da się ukryć – z niektórymi dziewczynami były lekkie konflikty, ale wszystko zostało wyjaśnione” – tłumaczy Magdalena Stysiak w rozmowie ze SportowymiFaktami. Zawodniczka przyznała też, że nie odczuwała żadnego faworyzowania ze strony trenera.

19. Co dalej?

Przed polskimi siatkarkami najważniejsza impreza czterolecia, czyli styczniowe kwalifikacje olimpijskie. Wciąż nie wiadomo jednak czy biało-czerwone do Apeldoorn polecą w najsilniejszym składzie. Na razie te siatkarki, które zabrały głos w sprawie, deklarują, że jeśli dostaną powołanie to pojadą walczyć o Igrzyska. Co jeśli tak się nie stanie? Jacek Nawrocki ma mieć plan B na taką ewentualność.