Znajdź nas

Długie rozmowy

Alicja Tchórz krytykuje Polski Związek Pływacki. „To trochę pachnie PRL-em”

Mocny atak Alicji Tchórz pod adresem Polskiego Związku Pływackiego. Nasza czołowa zawodniczka sprzeciwiła się nowemu regulaminowi dyscyplinarnemu, który ma zostać uchwalony. W rozmowie z „Magazyn Sportowiec” stwierdza, że został on źle skonstruowany i może zaszkodzić zawodnikom.

Alicja Tchórz w wodzie
Alicja Tchórz zdecydowała się skrytykować publicznie PZP /fot. archiwum prywatne Alicji Tchórz/

Szymon Kastelik: Dlaczego postanowiła pani nagłośnić tę sprawę?                                                              Alicja Tchórz: To jest jedyny sposób, żeby zwrócić uwagę Polskiego Związku Pływackiego na obecne problemy. Kilkukrotnie prosiłam o zmiany w regulaminie dla zawodników. I otrzymywałam odpowiedź, że jest ciągle za późno i nie mamy nic do gadania. Inne metody po prostu nie działają. Również wolałabym załatwić to polubownie. Ale takie postępowanie nie wywiera wpływu na władze w związku. Dlatego musiałam się uciec do mocniejszych działań.

Te kary, bo one najbardziej panią zbulwersowały, były wcześniej uwzględnione w jakimś dokumencie?

To jest nowość. Oczywiście zacznie się obrona, iż nikt większych kar nie nakładał i nie będzie nakładał. Ale tego nie wiemy. Regulaminy są po to, żeby ich przestrzegać. Nie wiadomo, kto będzie w zarządzie za cztery lata. Może się okazać, że pojawi się osoba, która będzie korzystała z tych zapisów. Nie możemy pozwalać na takie absurdalne punkty w regulaminach.

Czy te zmiany w regulaminie były uzgadniane z zawodnikami?

Nie. Zawodnicy nie mają żadnego przedstawiciela w zarządzie. Nie mamy rady zawodniczej. Kontakt z członkami zarządu jest słaby. Nie mamy tam głosu i nic nie jest z nami konsultowane. Nawet w sprawach zawodów, metod treningowych itp. W każdym regulaminie powinny być jakieś prawa i obowiązku. Na nas chcą nałożyć tylko obowiązki i konsekwencje z nich wynikające.

Napisała pani w oświadczeniu, że wielokrotnie przymykała oko na różne sprawy. O jakie konkretnie chodzi?

Na przykład wspomniany regulamin nałożony na zawodników kadry narodowej i korzystających z szkolenia centralnego zawiera proste błędy merytoryczne. Jednym z nich jest zmuszanie do korzystania ze sprzętu firmy ARENA, który jest głównym sponsorem naszej reprezentacji. A przecież noszenie dresów i innych rzeczy tego producenta podczas Igrzysk Olimpijskich jest niezgodne z odgórną ustawą MKOL-u, ponieważ olimpijczyków ubiera firma 4F. Poruszałam ten temat, ale moje uwagi zostały puszczone mimo uszu.

Opisała również pani pewną patologię w organizacji Mistrzostw Polski. Takie sytuacje zdarzają się często?

Niestety tak. Rozumiem, że zawody jest trudno zorganizować zgodnie z harmonogramem. Nie przyczepiłam się do tego, lecz chcą nakładać nam kary za spóźnienie na dekorację. A nikt nie wie kiedy ona jest. Może być pół godziny wcześniej lub później. Jak ktoś ma trzy-cztery starty podczas jednego bloku, to często nie ma możliwości zdążyć na czas. Naprawdę można spóźnić się niechcący. I wtedy kogo to jest wina? Zawodnika, że nie dopilnował? Czy jednak organizatora? To wszystko jest tak niedokładne i niejasne. Nie wiem jak zarząd mógł zatwierdzić taki regulamin. Wydaje mi się, że niewielu członków przeczytało ten dokument.

Według pani w jakim celu powstał regulamin w takiej formie?

To trochę pachnie PRL-em. Stawia się ogromny mur pomiędzy związkiem a zawodnikami. Powinniśmy być partnerami, którzy mają jeden cel, czyli jak najlepsze starty na Igrzyskach Olimpijskich. Natomiast wydaje się, że tutaj mamy zasadę pana i chłopa pańszczyźnianego, który ma robić to, co się mu każe.

Alicja Tchórz podczas zawodów

Alicja Tchórz podczas startu

Inni zawodnicy podzielają pani opinię?

Wiele moich koleżanek i kolegów ma takie samo zdanie. Jednak boją się wypowiedzieć o tym publicznie. Nie dziwię się. Tak jest po prostu wygodniej. Tylko czy taka postawa poprawi sytuację? Na pewno nie. Przez to przejęłam inicjatywę. Mam nadzieję, że inni odważą się poprzeć moje stanowisko.

Polski Związek Pływacki kontaktował się już z panią po wydaniu oświadczenia?

Odezwał się tylko szanowny prezes Polskiego Związki Pływackiego Paweł Słomiński.

Podziękował czy jednak pogroził?

(śmiech) Nie potraktowałabym jego wiadomości jako groźby. Oczywiście nie poparł mojego stanowiska. Jednak widać tutaj kolejny problem. Nie odzywają się do mnie inni członkowie zarządu, ponieważ tylko pan prezes ma jakąkolwiek władzę w związku.

Nie obawia się pani konsekwencji?

Moje działania mogą prowadzić do nieprzyjemnych dla mnie sytuacji. Jednak przyświeca mi jeden cel poprawienia sytuacji w polskim pływaniu. Jako jedna ze starszych zawodniczek czuję się współodpowiedzialna za pływaków oraz chciałabym żebyśmy w przyszłości wspólnie z zarządem PZP, rodzicami, kibicami i zawodnikami tworzyli zgrany organizm. Dzięki czemu poprawi się nie tylko atmosfera w światku pływackim, ale spowoduje to również wzrost poziomu sportowego, na którym nam zależy.

Więcej w Długie rozmowy