Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Złoto kobiecej czwórki podwójnej i sporo pecha. Krajobraz po wioślarskich mistrzostwach świata

Złota ekipa Marta Wieliczko, Maria Springwald, Jakub Urban, Agnieszka Kobus-Zawojska, Katarzyna Zillmann

Przemysław Paszowski: Jeden medal wywalczony przez polskich wioślarzy to sukces czy rozczarowanie? Przed mistrzostwami mówiło się nawet o czterech krążkach.

Julia Michalska-Płotkowiak: Na pewno było nas na tyle medali stać. Skończyło się na jednym. Ale czy to sukces czy rozczarowanie? Nie chciałbym tego rozpatrywać tych kategoriach. Uważam, że wszyscy dali z siebie wszystko. Zawodnicy walczyli do końca. Trochę brakowało szczęścia. Pojawiły się też doniesienia o zatruciach pokarmowych.

Jak duży wpływ mogły mieć te zatrucia na dyspozycję zawodników?

Ogromny. Zwłaszcza jeśli dotyczyłyby wagi lekkiej. Proszę sobie wyobrazić zawodnika, który jest na totalnym odwodnieniu przed startem. I tu do tego dochodzi jeszcze zatrucie pokarmowe. Organizm nie ma jak się wypłukać, bo jest maksymalnie odwodniony. Jeśli jeszcze do tego zawodnik jest w szczytowej formie to pojawia się problem braku odporności. W rezultacie takie zatrucie robi się już bardzo niebezpieczne dla zdrowia zawodnika.

Czy wobec tego te wyniki odnotowane w Bułgarii są miarodajne?

Trudno cokolwiek powiedzieć w tej kwestii, bo nie wiemy dokładnie, których zawodników dotyczyło to zatrucie.

Maria Springwald, Agnieszka Kobus-Zawojska, Katarzyna Zillmann i Marta Wieliczko /fot. Wioślarska czwórka kobiet/

Rozłóżmy więc te mistrzostwa na czynniki pierwsze. Zacznijmy od czwórki podwójnej kobiet. Dziewczyny pokazały wielką klasę, ale chyba się tego po nich spodziewaliśmy.

To bardzo mocna osada, która rzeczywiście już od jakiegoś czasu potwierdza bardzo wysoki poziom. Ważne jest to, że dziewczyny potrafią bardzo mocno pracować i są niezwykle zmotywowane. Do tego dochodzi umiejętność wygrywania, a to przecież równie istotne. Sukces czwórki podwójnej kobiet jest efektem pracy u podstaw. Niemal wszystkie nasze zawodniczki na tych mistrzostwach realizowały program trenera Marcina Witkowskiego ścisłe współpracującego z obecnymi trenerami kadry narodowej. Potem dziewczyny bardzo płynnie przeszły pod opiekę Michała Kozłowskiego i Jakuba Urbana. Dzisiaj widzimy efekty tej wieloletniej, solidnej pracy.

Liczyła pani na więcej po występie kobiecej czwórki bez sterniczki?

Dziewczyny na pewno pokazały się z dobrej strony. Zwłaszcza że ta konkurencja jest teraz coraz mocniej obsadzana. Piąte miejsce było tym na które było je stać. Dziewczyny mówiły, że popełniły jakieś błędy na starcie i musiały później odrabiać. To na pewno ważne doświadczenie. Myślę, że wpłynie na nie pozytywnie. Poza tym na pewno dziewczyny będą teraz jeszcze bardziej inspirować się na koleżankach z czwórki podwójnej. To też jest przydatne. Cała grupa pokazuje się z bardzo walecznej strony.

A męska czwórka podwójna? W Bułgarii zajęli piąte miejsce, ale wydaje się, że wyniki, a co ważniejsze poziom tej osady idą systematycznie do góry.

Chłopakom brakuje takiej kropki nad i. Może opływania, jeszcze większego zrozumienia? Wręcz takiej telepatii. Ta osada ma jednak znakomitego trenera w osobie Aleksandra Wojciechowskiego. Z nim chłopcy mogą naprawdę walczyć o najwyższe cele w Tokio.

Wiktor Chabel, Dominik Czaja, Maciej Zawojski, Szymon Pośnik tym razem bez medalu /fot. fanpage Dominika Czai/

Spodziewaliśmy się na pewno więcej ze strony naszych dwójek Dorociak/Deresz, Biskup/Ziętarski czy Jankowski/Kowalski.

W tych wszystkich przypadkach skończyło się na finałach B. Ale pamiętajmy, że większość konkurencji jest bardzo wyrównana. Przez to w dwójkach liczy się często dyspozycja dnia. Powinniśmy jednak spojrzeć na te miejsca z innej perspektywy. Gdyby te zawody były kwalifikacjami olimpijskimi to wspomniane dwójki ten awans by wywalczyły. Przed Londynem czy Pekinem aż tak dobrze nie było. A przecież to właśnie Igrzyska są najważniejsze.

Powiedzmy jeszcze słówko o Natanie Węgrzyckim-Szymczyku. Czy jego kariera od czasu Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro nie stoi nieco w miejscu?

Natan ma dopiero dwadzieścia trzy lata. Wśród skiffistów jest jednym z najmłodszych. Ci najlepsi zawodnicy są natomiast w okolicach trzydziestki. Ja nie zgadzam się z opiniami, że w jego karierze jest jakaś stagnacja. Wręcz przeciwnie. Moim zdaniem Natan wciąż jest na fali wznoszącej. Wiosłuje bardzo przyzwoicie i widać, że rozwija się w dobrym kierunku. Jedynki wymagają jednak cierpliwości i nie powinno się niczego przyspieszać. W tej konkurencji bardzo długo dochodzi się do wyników z najwyżej półki.

Czyli podsumowując, patrzymy w przyszłość ze spokojem i optymizmem.

Myślę, że tak. Bez wątpienia nasi zawodnicy są światową czołówką. I może dobrze, że teraz im te mistrzostwa nie do końca wyszły. Gdyby w Bułgarii były same sukcesy to mogłoby to nas wszystkich uśpić. A tak na pewno będzie to przydatne i cenne doświadczenie. Zwłaszcza że powoli zbliżamy się do tych Igrzysk. Już powoli klarują się międzynarodowe składy. Cała ta machina zaczęła się rozpędzać. Na ten moment myślę, że w kontekście Igrzysk mamy pięć, może sześć szans. To naprawdę dużo. Wszystko jednak opiera się na dograniu pewnych detali.

_______________________________________

Julia Michalska-Płotkowiak. Dwukrotna uczestniczka Igrzysk Olimpijskich. W 2012 roku razem z Magdaleną Fularczyk wywalczyła brązowy medal w dwójce podwójnej. Na swoim koncie ma także tytuł mistrzyni świata. W 2015 roku zakończyła sportową karierę. Obecnie gościnnie komentuje zawody wioślarskie w Eurosporcie i TVP.