Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

„Celem są miejsca w pierwszej dwudziestce”. Szczepan Kupczak liczy na udany sezon

Szczepan Kupczak podczas lotu /fot. archiwum/

Przemysław Paszowski: Wszystko idzie po mojej myśli” – tak Szczepan Kupczak pisał w październiku. Podtrzymuje pan tę opinię?                           

Szczepan Kupczak: Jak dotąd wszystko jest w porządku. Obozy zostały dobrze przepracowane, zdrowie dopisuje. Nie mam co narzekać.

A czy w sezonie też wszystko będzie szło po pana myśli?

Czy wszystko to nie wiem, ostatnie dwa sezony mam bez kontuzji, sezon przygotowawczy zrobiony jak należy. Na ten moment układa się tak jak bym chciał. A jakie to przyniesie efekty… Zobaczymy.

Początek poprzedniego sezonu miał pan świetny, potem kręcił się gdzieś pan w okolicach tej trzydziestki. Czy w tym sezonie wreszcie będzie pan regularnie punktował?

Mogę powiedzieć, że jest to w moim zasięgu. Tegorocznym celem jest wchodzenie do czołowej dwudziestki. Jednak nie chcę nic obiecywać. Wie pan jak się to mówi? „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga to powiedz mu o swoich planach”. W tym aspekcie mam sporo doświadczenia, więc z obietnicami ostrożnie. Ale mogę raz jeszcze zapewnić, poświęciłem wiele czasu i pracy w przygotowaniach do tego sezonu, mam nadzieję że wraz z tym przyjdą wyniki.

Szczepan Kupczak przed skokiem

Aby te wyniki były dobre musi wszystko jednak zagrać. W poprzednich latach bywało tak, że oddawał pan dobre skoki, a potem podczas biegu walczył pan o przetrwanie. Czy teraz bieg będzie lepszy?

Mam nadzieję. Nie ma co ukrywać, że w poprzednich latach spory wpływ na moją dyspozycję biegową miały kontuzje i problemy zdrowotne. Teraz jednak wszystko jest okej i sadzę, że ta postawa podczas biegów będzie o wiele lepsza. Drugi spokojny sezon może przyniesie efekt.

Ten okres przygotowawczy był najintensywniejszy w pana karierze?

Trudno powiedzieć. Teraz treningi wyglądają trochę inaczej niż kiedyś. Podczas nich skupiamy się na wielu detalach. Duży wpływ ma też zdrowie. Kiedyś treningi były dla mnie ciężkie, bo musiałem walczyć z kontuzją. Obciążenia były czasem ponad moje siły.

Kolejny rok współpracy z Dannym Winkelmannem daje powiew nowej jakości?

Na pewno. Dużo się od niego uczymy. Już podczas poprzedniego sezonu było widać, że coś drgnęło. Jaki efekt przyniesie ta współpraca teraz? Sezon zimowy na pewno to zweryfikuje.

Za tobą udane lato. Niezłe starty w Letniej Grand Prix, potem mistrzostwo Polski.

Na pewno tak. Sezon letni był jednym z najlepszych w mojej karierze. Wiadomo, że wiele rzeczy można byłoby zrobić lepiej, pewne elementy można byłoby poprawić. Ale nie chcę wyjść na kogoś kto cały czas narzeka. Warto się cieszyć, że dostrzegamy błędy, bo mamy co poprawiać

Był pan też trzeci w biegu… na Wielką Krokiew.

Tak, to prawda. To był jednak inny wysiłek i inne doświadczenia.

Danny Winkelmann jest od dwóch lat szkoleniowcem naszej ekipy

To był start dla rozrywki czy element treningu?

Miałem wtedy trochę czasu, więc była okazja wziąć udział w tych zawodach. Udało się zrobić fajny wynik. Mogłem nawet wygrać, ale na końcówce już odpadłem.

W porównaniu do wielu polskich sportowców prowadzi pan bardzo aktywnie swój fanpage. Czy zaczął pan dostrzegać siłę Facebooka?

Chciałbym sprzedać kombinację norweską szerszemu gronu ludzi. To naprawdę fajny środek promocji dyscypliny, ale również sportowca. Sam obserwuję wielu i można z takich aktywności wyciągnąć sporo wartościowych rzeczy. Dzięki mediom społecznościowym widzę ilu osób mnie wspiera, a to motywuje do cięższej pracy. Dzięki temu ma się także poczucie, że reprezentuje się nie tylko kraj w skali makro, ale również lokalną społeczność – ludzi których znam i cenię. Widzę, że to co robię sprawia im radość i daje powód do dumy.

Od Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu więcej się mówi o tej dyscyplinie. Pan to też dostrzega po swoim Facebooku?

Tak. Zainteresowanie kombinacją norweską odrobinę wzrosło. Długo się o to staraliśmy, jednak jeszcze wiele pracy przed nami. Jeśli będziemy mieli lepsze wyniki, myślę że więcej osób będzie śledzić nasze starty.

Wydaje się też, że wsparcie ze strony związku jest większe.

To już pytanie do osób ze sztabu. Jesteśmy na końcu układanki, ale i my to odczuwamy. Na pewno bardzo nam pomaga Adam Małysz. Jest zawsze przychylnie nastawiony do naszych próśb i stara się nam pomóc. Dzięki temu mamy też lepszy kontakt z kadrą skoczków, co jest cennym doświadczeniem.

Szczepan Kupczak liczy na regularne punktowanie /fot. fanpage Szczepana Kupczaka/

Osoba Adama Małysza siłą rzeczy też przyciąga zainteresowanie.

Zgadza się. Zwłaszcza że Adam Małysz sam zaczynał swoją karierę od kombinacji norweskiej.

Kończąc naszą rozmowę chciałbym zapytać, czy możemy patrzeć na nadchodzący sezon z optymizmem?

Myślę, że można być spokojnym. Ja też jestem nastawiony pozytywnie. Jestem już doświadczonym zawodnikiem, więc nie obawiam się początku tego sezonu. Myślę, że będzie dobrze.


Szczepan Kupczak. Kombinator norweski. Olimpijczyk z Pjongczangu. Złoty i brązowy medalista Uniwersjady.