Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Lahti – miejsce wielkich triumfów i rekordów kanadyjskich skoczków

Skoki narciarskie w Kanadzie od lat traktowane są jak piąte koło u wozy i nie zmienił tego nawet fakt organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. Z tego powodu na skoczniach świata oglądamy właściwie tylko Mackenziego Boyd-Clowesa, który raz na jakiś czas nawet zapunktuje. Nieco zagorzalsi kibice pamiętają też pewnie takich skoczków jak Stefan Read czy Gregory Baxter, którzy przeważnie stanowili jednak tło dla najlepszych.

W związku z tym trudno sobie wyobrazić, że kiedyś kanadyjscy skoczkowie potrafili osiągnąć lepsze rezultaty od biało-czerwonych. A tak było właśnie było ponad trzydzieści lat temu, gdy Kanadyjczycy bili się o największe laury. Jednym z miejsc, które stało się dla nich wyjątkowe było właśnie Lahti.

>> CZY KTOŚ POBIJE TEN REKORD?

Steve Collins podczas zawodów w Lahti

Nieco dziwacznie skaczący jak na ówczesne realia Steve Collins był jedną z największych rewelacji sezonu 1979/80. Sezonu wyjątkowego, bo pierwszego w którym odbywał się Puchar Świata. 15-latek był w tak dobrej formie, że otarł się nawet o medal olimpijski w Lake Placid. Ostatecznie go nie zdobył, ale dziewiąte czy dwunaste miejsce i tak zasługują na wielkie uznanie. Steve Collins robił dalej swoje i na mistrzostwach świata juniorów w Oernskoeldsvik wywalczył złoty medal. Prosto ze Szwecji osławiony sukcesem Kanadyjczyk udał się do Lahti, gdzie napisał kolejną kartę historię.

Już w pierwszym konkursie na normalnej skoczni zasygnalizował wysoką dyspozycję, zajmując siódmą lokatę. Jednak to dzień później – już na dużym obiekcie – wprowadził wszystkich w osłupienie. W trudnych warunkach Steve Collins poszybował na odległość 124 metrów, bijąc tym samym rekord skoczni.

Z Kanadyjczykiem nikt nie mógł się równać. Nawet mistrz olimpijski Jouko Toermaenen przegrał z nim bardzo znacząco. A ponieważ warunki w Lahti były trudne, to jury postanowiło odwołać drugą serię. Niespodzianka stała się faktem. Steve Collins w dniu swojego zwycięstwa miał 15 lat, 11 miesięcy i 25 dni. Mimo że w tym roku od tamtych wydarzeń mija już 40 lat, to do tej pory nikt nie zdołał pobić rekordu Kanadyjczyka. Długo utrzymał się też jego rekord Salpausselki. Przetrwał aż dwanaście lat.

W późniejszych latach Steve Collins nie zdołał w pełni wykorzystać swojego potencjału. Jednak nawet, gdy miał słabszą formę to w Lahti zwykle notował dobre rezultaty. W dwunastu konkursach dziewięciokrotnie wchodził do trzydziestki, choć trzeba pamiętać, że wówczas punktowała tylko najlepsze piętnastka. W sezonie 1980/81 Collins był w Lahti czwarty i piąty, a cztery lata później dwukrotnie siódmy.

>> LEPSZY OD STOCHA

Horst Bulau

W konkursie, który wygrał Steve Collins piąte miejsce zajął inny z Kanadyjczyków Horst Bulau. Początkowo był on w cieniu swojego młodszego kolegi, ale role szybko się odwróciły. Już w kolejnym sezonie 18-latek zwyciężył w konkursie noworocznym w Garmisch-Partenkirchen. Później skakał nieźle i zajął nawet piąte miejsce na mistrzostwach świata w lotach w Oberstdorfie.

Jednak to co Horst Bulau zrobił na koniec sezonu wprawiło w zachwyt nie jednego specjalistę. A wszystko zaczęło się w… Lahti. 6 marca w konkursie na normalnej skoczni 18-latek zajął drugie miejsce. Dzień później na dużym obiekcie uplasował się z kolei na trzeciej lokacie. Od tego momentu Kanadyjczyk szedł jak burza i jeszcze czterokrotnie stanął w tym sezonie na podium.

Liczba sześciu miejsc na podium z rzędu była w tamtym czasie rekordowym osiągnięciem. Rezultat ten dopiero cztery lata później poprawił Jens Weissflog. Mimo to Kanadyjczyk do tej pory w klasyfikacji wszech czasów plasuje się na wysokim 15. miejscu.

Horst Bulau do Lahti wracał jeszcze wielokrotnie, a co ważniejsze startował tam z dużym powodzeniem. W sezonie 1981/82 zajął w kolebce fińskiego narciarstwa trzecie i ósme miejsce. Rok później już jako duża gwiazda skoków dwukrotnie tam zwyciężał. W pokonanym polu zostawił między innymi Mattiego Nykaenena i Armina Koglera.

W późniejszych latach Horst Bulau – poza pojedynczymi wpadkami – również radził sobie przyzwoicie na Salpausselce. W 1986 roku był tam czwarty, w 1987 roku szósty, a 1991 roku siódmy.

Łącznie w Lahti aż pięciokrotnie stał na podium. Lepszym bilansem w Pucharze Świata może pochwalić się tylko trzech skoczków – Matti Nykaenen (12 razy), a także Andreas Felder i Adam Małysz (po sześć razy). Kamilowi Stochowi ta sztuka udała się czterokrotnie.

Horst Bulau ze skoki pożegnał się w 1992 roku i stał się postacią mocno zapomniano. A niesłusznie, bo to bardzo utytułowany zawodnik. W swojej karierze Kanadyjczyk aż 29 razy stawał na podium Pucharu Świata, z czego trzynastokrotnie na jego najwyższym stopniu. Trzykrotnie sezon kończył na podium klasyfikacji generalnej (raz był drugi i dwa razy trzeci).