Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

„To jest partyzantka”. Olimpijskie trudności Michała Kłusaka

Przemysław Paszowski: Nie tak wyobrażaliśmy sobie olimpijski debiut Michała Kłusaka…

Magdalena Kłusak: Rzeczywiście… Michał w zjeździe liczył na pewno na więcej. Na razie jednak nie może się odnaleźć w tych warunkach. Śnieg jest nietypowy, bardzo agresywny. Michał dużo czasu poświęca na przygotowanie nart. Ma jednak z tym poważny problem, bo jeszcze nie spotkał się z takimi temperaturami na starcie i na mecie. Nie wie też jak ostre ma zrobić krawędzie. Michał ma dużo problemów, których nie mają pozostali zawodnicy. Kiedy inni już odpoczywają, on siedzi do północy i zastanawia się jak poprawić swój sprzęt.

Dobrze rozumiem, że Michał nie może liczyć na żadną pomoc serwismena?

Niestety, Michał nie ma w Pjongczangu ani serwismena ani fizjoterapeuty. Jest tam sam z tatą. Sytuacja jest bardzo niekomfortowa. Na starcie nie ma żadnej osoby z teamu. Tata stoi w połowie trasy i kameruje przejazd do analizy. W rezultacie Michała puszcza zaprzyjaźniony serbski trener. To nadal jest taka partyzantka.

Z czego wynika taka sytuacja?

Michał nie jest w żadnej kadrze. Nie ma żadnej pomocy ze związku. Może gdyby mieszkał w wiosce olimpijskiej to miałby chociaż dostęp do fizjoterapeuty. Wtedy byłoby już inaczej. Ale niestety mieszka godzinę drogi od wioski olimpijskie i nie ma takiej opcji. Jeśli chodzi o serwismena to Michał sam musi robić narty, bo nie stać nas na jeszcze jedną osobę, która tam by pojechała. Już i tak jako rodzina pokrywam większość jego wydatków narciarskich.

Przed Michałem Kłusakiem jeszcze kolejne starty w Pjongczangu

Polak narzeka, że na tych Igrzyskach ciągle coś idzie nie po jego myśli. Czy ten występ nie pogorszy jeszcze bardziej jego nastawienia? Pytam, o to czy Michał da radę się odbudować przed kolejnymi startami?

Michał w tym pierwszym starcie chciał pokazać innym, że umie zjechać i że jest dobrym alpejczykiem. Znajdował się pod presją, którą zresztą sam trochę sobie wytworzył. Jednak teraz chyba doszło do niego, że jadąc na te Igrzyska już i tak dużo osiągnął.

Czyli jak rozumiem, ciśnienie z niego zeszło.

Myślę, że tak. Sądzę, iż będzie już z górki i będzie tylko lepiej.

Jak na ten występ Michała mogło wpłynąć całe to zamieszanie z nominacjami olimpijskimi?

On niepotrzebnie zużył całą swoją energię na tę walkę ze związkiem aby pojechać do Pjongczangu. No i doszła też ta presja… Sprawa została nagłośniona przez media i wszyscy czekali na to jak Michałowi pójdzie. W związku z tym on chciał zaprezentować się jak najlepiej. Takie zamieszanie źle wpłynęło na jego starty. Lepiej byłoby gdyby pojechał do Korei Południowej z czystą głową.