Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Stracone i zagubione. Największe talenty polskich skoków narciarskich

Krzysztof Biegun przed skokiem

Jeszcze do niedawna Krzysztof Biegun postrzegany był jako wielki talent polskich skoków narciarskich. Nie były to zresztą opinie na wyrost, bo podstaw do takich ocen nie brakowało. W sezonie 2012/2013 Krzysztof Biegun wywalczył wraz z kolegami wicemistrzostwo świata juniorów. Do tego doszedł pierwszy punkt w Pucharze Świata.

Dobre wyniki sprawiły, że sezon olimpijski Biegun zaczął od startów w Pucharze Świata. I to jak zaczął. 19-latek wygrał sensacyjnie inauguracyjny i loteryjny konkurs w niemieckim Klingenthal. Polak stracił prowadzenie w całym cyklu dwa tygodnie później w Lillehammer. Biegun punktował jeszcze trzy razy w Pucharze Świata, ale to było za mało aby walczyć o miejsce w składzie reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w Soczi. 19-latek zdobył za to wraz z kolegami mistrzostwo świata juniorów w Val di Fiemme. Indywidualnie zajął szóstą lokatę.

Od tego czasu zaczął się jednak powolny zjazd Bieguna. Niegdysiejszy lider Pucharu Świata coraz rzadziej startował wśród najlepszych, a później również w Pucharze Kontynentalnym. Do tego doszła kontuzja. W poprzednim sezonie Biegun nie znalazł się w kadrze narodowej, co dla skoczka brzmi jak wyrok. Zawodnik poszedł do pracy, ale o skakaniu nie zapomniał. Jego powrót latem tego roku definitywnie pozbawił go chęci do dalszego uprawiania sportu.

>> Mateusz Rutkowski

Największe talenty polskich skoków narciarskich – Mateusz Rutkowski /fot. Tadeusz Mieczyński – Skijumping.pl/

Pierwszym i być może największym talentem jaki w ostatnich latach straciły polskie skoki jest oczywiście Mateusz Rutkowski. Cała Polska usłyszała o nim w lutym 2004 roku. Został wówczas mistrzem świata juniorów w norweskim Strynie pokonując między innymi Thomasa Morgensterna. Wywalczył też srebro w drużynie z Kamilem Stochem, Stefanem Hulą i Dawidem Kowalem. Niedługo później zajął 28. miejsce na Mistrzostwach Świata w lotach.

18-latek z miejsca został okrzyknięty następcą Adama Małysza. Waga tego tytułu przygniotła jednak Rutkowskiego. Mistrz świata juniorów nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Już po życiowym sezonie zaczęły się jego problemy. Wiosną 2004 roku zawieszono mu na trzy miesiące stypendium za zbyt huczne imprezowanie.

Mimo problemów wychowawczych Mateusz Rutkowski w kolejnym sezonie dość regularnie startował w Pucharze Świata. Nie udało mu się jednak zdobyć ani jednego punktu w żadnym z konkursów. Bardzo przeciętnie spisał się również na mistrzostwach świata w Oberstdorfie. Kłopoty z dyscypliną, nadwagą i alkoholem spowodowały usunięcie z kadry narodowej. Później podejmował jeszcze próby powrotu, ale nie był już w stanie nawet w niewielkim procencie zbliżyć się do dawnej formy.

>> Jan Ziobro

Największe talenty polskich skoków narciarskich – Jan Ziobro

Bez wątpienia największy skandalista w historii polskich skoków narciarskich. Na początku tego roku Jan Ziobro poinformował o zawieszeniu kariery. Na tej informacji jednak się nie skończyło. Skoczek opublikował kilka filmów, w którym zarzucał, że środowisko chce go zniszczyć. Żalił się, że jest pomijany i poniżany. Jako przykład podawał między innymi brak powołań na zawody. Polski Związek Narciarski konsekwentnie odpierał wszystkie argumenty i przypominał, że Ziobro nie słuchał poleceń trenerów. Krok dalej poszedł Adam Małysz, który całą sprawę nazwał cyrkiem.

Zanim Jan Ziobro porzucił skoki, zdążył dać polskim kibicom jednak sporo radości. Szczególnie udany był dla niego sezon 2013/2014. Podczas Pucharu Świata w Engelbergu zajął pierwsze i trzecie miejsce. W pozostałych konkursach punktował niemalże regularnie dzięki czemu załapał się do kadry olimpijskiej. W Soczi spisywał się bardzo dobrze. Był trzynasty na normalnej i piętnasty na dużej skoczni. Z drużyną zajął czwarte miejsce. Wydawało się wówczas, że Ziobro może stać się na długie lata numerem „dwa” polskich skoków.

Kolejny sezon nie był już tak udany, ale Jan Ziobro został powołany na mistrzostwa świata w Falun. Na normalnej skoczni Janek zajął bardzo dobre ósme miejsce. Miał więc podstawy aby oczekiwać szansy w konkursie na dużej skoczni. Łukasz Kruczek postawił jednak na Aleksandra Zniszczoła, co wywołało poważny zgrzyt na linii skoczek – trener. Jan Ziobro wrócił do składu na konkurs drużynowy i razem z kolegami wywalczył brązowy medal. Odniósł tym samym największy sukces w swojej karierze.

Sezon 2015/2016 był dla Ziobry kompletnie nieudany. W Pucharze Świata skakał rzadko, a jak już to kończył zawody po pierwszej serii. W konsekwencji został przeniesiony do kadry B. Ziobro pod okiem Roberta Matei się odbudował i wrócił do Pucharu Świata w kolejnym sezonie. Był wówczas pewnym punktem polskiej drużyny. Mimo to, po sezonie Stefan Horngacher zdecydował, że Jan Ziobro dalej będzie trenował w kadrze B. Miało to zmobilizować skoczka do cięższej pracy. Decyzja nie przyniosła jednak efektu.

>> Tomasz Byrt

Największe talenty polskich skoków narciarskich – Tomasz Byrt /fot. Tadeusz Mieczyński – Skijumping.pl/

O wielkim talencie mówiono także w przypadku Tomasza Byrta. Swoje pierwsze punkty w Pucharze Świata zdobył w Zakopanem dwa dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Od tego czasu Łukasz Kruczek coraz mocniej stawiał na tego skoczka.

18-latek wygrał wewnętrzną rywalizację i pojechał na mistrzostwa świata w Oslo. Udało mu się awansować do konkursu na normalnej skoczni. Zajął w nim co prawda ostatnie miejsce, ale był jednym z najmłodszych zawodników. Po mistrzostwach świata dalej trenował z kadrą A. Znalazł się w składzie drużyny, która zajęła trzecie miejsce w Pucharze Świata w Lahti. Startował wówczas z Kamilem Stochem, Adamem Małyszem i Piotrem Żyłą.

Dobre wyniki zaowocowały powołaniem do kadry A. Nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei i początkowo zamiast na Puchary Świata jeździł na Puchary Kontynentalne. Tam Tomasz Byrt spisywał się nieźle przez co otrzymał szansę od Łukasza Kruczka. Nie zdołał jej jednak wykorzystać. Byrt bez zarzutów spisał się natomiast na mistrzostwach świata juniorów. W Erzurum wywalczył drużynowe wicemistrzostwo świata.

Później kariera Byrta ostro wyhamowała. Na początku przygotowań do sezonu 2012/2013 skoczek został odsunięty od kadry. Jako powód podano nierealizowanie planu treningowego i samowolne opuszczanie konsultacji szkoleniowych. Po wielu miesiącach przyznał, że nie potrafił poradzić sobie ze swoim życiem. „Głowa nie wytrzymała” – wyjaśniał. Tomasz Byrt wrócił do skakania, ale osiągane przez niego rezultaty były dalekie od jego oczekiwań. W 2016 roku zakończył swoją przygodę ze skokami.

>> Klemens Murańka

Największe talenty polskich skoków narciarskich – Klemens Murańka

Choć do nadchodzącego sezonu Klemens Murańka przygotowuje się z kadrą B, to wierzy w powrót do najwyższej formy. Za nim jednak kolejny nie w pełni przepracowany okres przygotowań. Wszystko przez operację oka, którą skoczek przeszedł latem. To właśnie między innymi problemy ze wzrokiem przyczyniły się, do tego, że „złote dziecko” polskich skoków zgubiło gdzieś dawny blask.

Klemens Murańka dla polskich skoków to postać z wielu względów historyczna. W 2004 roku o zaledwie 10-letnim skoczku stało się głośno, po tym jak skoczył na treningu na Wielkiej Krokwi ponad 130 metrów. Potem w 2008 roku był najmłodszym w historii skoczkiem, który wystartował w Pucharze Świata. Murańka wówczas nie zdołał przebrnąć kwalifikacji i na kilka lat zniknął z radarów.

O sobie Murańka przypomniał w 2012 roku, gdy wywalczył drużynowe wicemistrzostwo świata juniorów. W nagrodę dostał też szansę startów w Pucharze Świata, którą wykorzystał. Wraz z drużyną zajął trzecie miejsce w Pucharze Świata w Lahti. Kolejny sezon przyniósł mu indywidualne i wicemistrzostwo świata juniorów w Libercu.

W sezonie 2013/2014 Klemens Murańka był już stałym bywalcem Pucharu Świata. Punktował w miarę regularnie i do końca walczył o nominację na Igrzyska Olimpijskie. Łukasz Kruczek zdecydował się jednak postawić na Dawida Kubackiego. Murańka decyzję trenera przyjął nie najlepiej. W Internecie opublikował zdjęcie spalonej koszulki z napisem „Soczi 2014”. Zamiast na Igrzyska Murańka pojechał na mistrzostwa świata juniorów na których zdobył złoto w drużynie.

W kolejnym sezonie Klemens Murańka skakał w kratkę. Po bardzo słabym początku zakopiańczyk jednak odbudował formę i końcówka sezonu była w jego wykonaniu niezła. Na mistrzostwach świata w Falun Murańka wywalczył brązowy medal w konkursie drużynowym. Indywidualnie zajmował siedemnaste i dwudzieste miejsce.

Po sezonie Murańka się ożenił i jego życie prywatne zaczęło się układać. Na skoczni było jednak zupełnie odwrotnie. Klemens rzadko startował w Pucharze Świata, a poprzedni sezon był dla niego kompletną porażką. Spadek formy wiązał się między innymi z poważnymi problemami zdrowotnymi. Przez kilka lat Murańka skakał mimo że ledwo widział. Dzięki zaangażowaniu lekarzy udało mu się jednak pomóc. Do najlepszej formy jednak nie wrócił. Jeszcze!

>> Andrzej Stękała 

Największe talenty polskich skoków narciarskich – Andrzej Stękała

W sezonie 2015/2016 kadra A zawodziła w Pucharze Świata. Do drużyny ściągnięto więc Andrzeja Stękałę. Podopieczny Macieja Maciusiaka niespodziewanie był jednym z najjaśniejszych punków naszej drużyny. 21-latek punktował niemal we wszystkich konkursach. W Trondheim zajął nawet szóste miejsce. Tak udanego debiutu nie miał jeszcze żaden polski skoczek.

Zdawało się, że Stękała może na stałe dołączyć do czołówki. Nic z tego. Skoczek miał gorszy kontakt ze sztabem szkoleniowym, do tego doszły problemy z wagą. W konsekwencji w kolejnym sezonie ani razu nie wystąpił w Pucharze Świata. Do tego doszły problemy osobiste. Skoczkowi zmarł ojciec. Aby się utrzymać Stękała sprzedawał lody na Krupówkach.

Związek usunął go z kadry za brak postępów w wynikach. Kilka tygodni później narciarska centrala zaoferowała im jednak pomoc i wsparcie. Stękała z tej oferty skorzystał. Do kadry jednak nie wrócił. Niemniej nadal skacze i wierzy, że nadchodzący sezon będzie dla niego przełomowy. Treningom nie może się jednak poświęcić w stu procentach, bo łączy je z pracą zarobkową.