Znajdź nas

Długie rozmowy

Debiut na medal. Justyna Iskrzycka: Nie spodziewałam się, że mogę toczyć wyrównaną walkę ze światową czołówką

W ostatnich latach Justynę Iskrzycką oglądaliśmy głównie w dwójce, ale na mistrzostwach świata w Szegedzie popłynęła w jedynce. Mimo obaw Polka poradziła sobie doskonale, sięgając po wicemistrzostwo świata na nieolimpijskim dystansie 1000 metrów. Szczęścia i ułamków sekundy zabrakło jej natomiast w olimpijskiej konkurencji na 500 metrów. „Pozostał niedosyt , ale mimo wszystko jestem zadowolona. Nawet nie spodziewałam się, że mogę toczyć taką wyrównaną walkę ze światową czołówką” – wyjaśnia „Magazynowi Sportowiec” Justyna Iskrzycka.

Justyna Iskrzycka
Justyna Iskrzycka wywalczyła wicemistrzostwo świata na dystansie 1000 metrów /fot. fanpage Justyny Iskrzyckiej/

Przemysław Paszowski: Kiedy dowiedziałaś się, że na mistrzostwach świata popłyniesz w jedynce?  Justyna Iskrzycka: Dowiedziałam się tego pod koniec lipca w trakcie obozu w Wałczu. Wtedy miałyśmy odprawę i trener oficjalnie ogłosił jakie będą składy osad.

Czy to nie późno?

Może troszkę tak. Ale było to po przyjeździe z obozu w Livigno, gdzie pływałyśmy jedynie na jedynkach. Trener miał więc spore rozeznanie.

Jaka była twoja reakcja?

Chodziło mi po głowie, że może tak się zdarzyć, ale ta decyzja była dla mnie zaskoczeniem. Jednak później sobie to przemyślałam. Rozmawiałam też z trenerem czy poza jedynką na 500 metrów, gdzie spodziewałam się bardzo silnej obsady, mogłabym dodatkowo płynąć na 1000 metrów. Trener się zgodził.

A nie było jakieś przykrości? W końcu w ostatnim czasie to ty tworzyłaś tę osadę.

Raczej nie. W tym sezonie pływałam z Kasią Kołodziejczyk czy Anią Puławską w dwójce. Miałam więc swoje szanse. Ostatecznie nie jestem przypisana do tej dwójki. Trener dał możliwość sprawdzenia się innym i pozostaje mi to uszanować.

Nie wiem czy pamiętasz, ale rok temu powiedziałaś mi, że jednym z twoich największych atutów jest wiara w swoje możliwości i wiara, że możesz dużo osiągnąć. Przed rywalizacją indywidualną też towarzyszyły ci te uczucia?

Na 1000 metrów na pewno tak. Wiedziałam, że jest to nieolimpijski dystans, więc nie będzie tak mocno obsadzony. 500 metrów było dla mnie niewiadomą. Zwłaszcza że nigdy nie pływałam tego dystansu na arenie międzynarodowej. Mogłam się porównywać jedynie to dziewczyn w kraju.

Wraz z Tomaszem Krykiem przyjęliście jakieś założenia dotyczące twojego startu?

Trener nigdy nie mówi, że liczy na jakieś konkretne miejsce. Mnie też nie mówił jakie ma oczekiwania wobec tej jedynki. Ale z tego co wiem był zadowolony z mojego startu.

Justyna Iskrzycka

Justyna Iskrzycka na starcie

Zaczęłaś od medalu w nieolimpijskim wyścigu na 1000 metrów. Płynęłaś naprawdę bardzo mądrze.

Wiedziałam, że sobie poradzę. Spodziewałam się dobrego wyniku. Wierzyłam, że znajdę się w trójce medalowej. Mój organizm jest wytrzymały, więc dobrze się czuję na dłuższych dystansach. Cieszę się z tego medalu, chociaż jest to jednak pewien dodatek. Nigdy pod ten dłuższy dystans się specjalnie nie przygotowywałam.

Nie mogę nie zapytać czy bardziej cieszy cię medal w konkurencji nieolimpijskiej czy bardziej smuci jedynie finał B w konkurencji olimpijskiej?

Wiadomo, że po tej jedynce na 500 metrów pozostał niedosyt. Zabrakło naprawdę niewiele. Ale mimo wszystko jestem zadowolona, bo jak wspomniałam był to mój pierwszy start. Nawet nie spodziewałam się, że mogę toczyć taką wyrównaną walkę ze światową czołówką.

Nie masz poczucia, że miałaś pecha na 500 metrów. Gdybyś płynęła w silniejszym półfinale z Kozak i Carrington weszłabyś do finału, a tam różnie już mogło być. Twój czas z finału B dałby ci medal. 

Nigdy nie patrzę na to w tych kategoriach. Może pięć minut później nie popłynęłabym tak szybko? Wyszło jak wyszło. Tak samo ktoś mógłby powiedzieć, że nie weszłam do finału na 500 metrów, bo dwie i pół godziny wcześniej walczyłam o medal na 1000 metrów. Nie można tak patrzeć.

Brak kwalifikacji olimpijskiej boli?

W przyszłym roku będzie jeszcze szansa na zdobycie kwalifikacji olimpijskiej w tej konkurencji. Poza tym jest pięć kwalifikacji, które nie są imienne. Niekoniecznie więc ten kto zrobił kwalifikacje pojedzie na Igrzyska.

No właśnie, a ty w najbliższym czasie chciałabyś walczyć o powrót do dwójki, czy wolałabyś się skupić już na jedynce? Pytam, choć wiem, że to nie zależy od ciebie.

Ja mogę mieć swoje przemyślenia, ale o tym w jakiej konkurencji będę pływać zdecyduje trener.

Justyna Iskrzycka

Justyna Iskrzycka z medalem /fot. fanpage Justyny Iskrzyckiej/

Pamiętam, że jeszcze w zeszłym roku obserwując ciebie miałam wrażenie, że towarzyszy ci taka młodzieńcza lekkość. Teraz mam wrażenie, że trochę dojrzałaś i jesteś mocniej skoncentrowana na celach.

Faktycznie może tak być.

Czyli jestem dobrym obserwatorem.

(śmiech) Chyba tak.

A z czego to wynika?

Chyba z tego, że ten sezon był już o wiele ważniejszy od poprzednich. Igrzyska Olimpijskie są już coraz bliżej i to się naprawdę czuje.

Rok temu mówiłaś mi, że nie wyobrażasz sobie pływania bez Pauliny Paszek. Życie napisało jednak inny scenariusz. Nie tęskni ci się za nią?

Na pewno się tęskni. Ale teraz Paulina już wróciła, więc wystartowałyśmy nawet ostatnio na mistrzostwach Polski. Fajnie znów było pływać razem. Oby tak jak najczęściej!


Justyna Iskrzycka. Kajakarka. Wicemistrzyni świata z 2019 roku na dystansie 1000 metrów. Wicemistrzyni świata z 2018 roku i brązowa medalistka z 2017 roku w dwójce (razem z Pauliną Paszek) w nieolimpijskiej konkurencji 1000 metrów. Młodzieżowa mistrzyni świata z 2017 roku. 

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Długie rozmowy