Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek, czyli duet idealny. „My się nawet nie kłócimy”

Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek z medalami /fot. archiwum prywatne/

Przemysław Paszowski: Bardzo pozytywne z was dziewczyny.                                                                  Justyna Iskrzycka: Staramy się myśleć pozytywnie. Cieszymy się z tego co mamy. Szukamy w życiu plusów. Od narzekania lepiej nie będzie.

Paulina Paszek: Na pewno lepiej się żyje, gdy myśli się pozytywnie. Ale to też nie jest tak, że zawsze jest super. Są i gorsze momenty, ale nich też trzeba się nauczyć wyciągać jakieś plusy. W takich chwilach na pewno też pomaga nam wiara.

Energia was czasem nie rozpiera?

Justyna Iskrzycka: Może tak trochę (śmiech).

Paulina Paszek: I tylko czasami! (śmiech)

Potraficie ją opanować?

Justyna Iskrzycka: Zdecydowanie tak. Panujemy nad całą energią. Wykorzystujemy ją maksymalnie wtedy, gdy jest taka potrzeba.

Paulina Paszek: Na pewno aby trzymać emocje na wodzy potrzebna jest siła spokoju. My ją mamy i staramy się zachowywać chłodną głowę.

Fajne jest to, że sport was po prostu cieszy.

Justyna Iskrzycka: W końcu w życiu trzeba robić to co się kocha! Należy robić to co sprawia nam przyjemność. Dla nas kajakarstwo jest takim zajęciem. Nie zmuszamy się do treningów.

Paulina Paszek: To faktycznie jest bardzo ważne, żeby nie robić czegoś tylko dlatego że się musi. Zawsze trzeba pamiętać o tych powodach dla których kiedyś chciało się uprawiać daną dyscyplinę.

Takie podejście wynika z waszych charakterów czy z pracy nad nastawieniem do życia?

Paulina Paszek: Myślę, że trzeba wypracować pewne podejście. Ale na pewno charakter też tu odgrywa dużą rolę.

Justyna Iskrzycka: Bez wątpienia wynika to po części z charakteru, a po części z wypracowania. My wciąż kształtujemy swoją drogę i doskonale wiemy jak duża rolę odgrywa odpowiednie nastawienie.

Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek znają się od lat /fot. archiwum prywatne/

Mistrzostwo Europy i wicemistrzostwo świata jeszcze bardziej was nakręca?

Paulina Paszek: O tak! Zdecydowanie tak! Dostałyśmy takiego kopa motywacyjnego. Uwierzyłyśmy jeszcze bardziej w siebie. Na pewno chcemy teraz trenować mocniej. Wszystko po to żeby nie mieć później wyrzutów sumienia, że można było zrobić więcej.

Justyna Iskrzycka: Zwłaszcza że apetyt rośnie w miarę jedzenie.

To chyba w ogóle fajne uczucie osiągać takie sukcesy, co?

Paulina Paszek: To prawda. Ale do nas to nie do końca dochodzi. To na pewno miłe, ale nie rozpamiętujemy tego specjalne.

Justyna Iskrzycka: Faktycznie ta radość jest tylko przez chwilę. Potem jakoś przechodzimy do porządku dziennego i dalej robimy swoje.

Widzę, że nie do końca oswoiłyście się z tymi sukcesami?

Paulina Paszek: Chyba masz rację.

Justyna Iskrzycka: Ja myślę, że nawet na pewno. Ale cieszymy się, że nam wychodzi. W końcu nie zawsze może tak być.

Medale wiszą na honorowych miejscach czy w szufladzie?

Paulina Paszek: Schowane w szufladzie (śmiech). Ale znajdzie się dla nich jakieś miejsce.

Justyna Iskrzycka: Moje akurat wiszą w pokoju. Ale chyba to specjalnie honorowe miejsce raczej nie jest (śmiech).

Paulina Paszek: W ogóle zawsze jak wracam do domu to wszyscy chcą zobaczyć ten medal, a ja nigdy nie wiem gdzie go mam. Muszę go wtedy szukać (śmiech).

Czyli nie chodzicie po mieście z medalami na szyjach.

Paulina Paszek: (śmiech) Nie!

Justyna Iskrzycka: Ja też nie. To nie w moim stylu.

Paulina Paszek i Justyna Iskrzycka /fot. archiwum prywatne/

Czy fakt, że wywalczyłyście te medale w nieolimpijskiej konkurencji nie umniejsza wagi tych sukcesów?

Justyna Iskrzycka: Mamy świadomość, że na dystansie nieolimpijskim konkurencja nie jest aż tak mocna. Widać to zresztą po wynikach. Na 1000 metrów byłyśmy drugie, a na 500 metrów piąte.

Paulina Paszek: Jeśli spojrzymy na nasze wyniki to okaże się, że z roku na rok robimy coraz większe postępy. Rozwijamy się, jesteśmy coraz lepsze. Wiadomo, że bardzo by się chciało stanąć na podium w konkurencji olimpijskiej, ale te medale na 1000 metrów to dobry prognostyk. Wiemy, że przyjdzie czas na krążki także na 500 metrów. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Justyna Iskrzycka: Na pewno jednak cały czas się uczymy i zbieramy doświadczenie. Sam start w finale konkurencji olimpijskiej to jest ogromna nauka.

W następnym roku jeszcze mocniej będziecie pracować nad krótszym dystansem?

Justyna Iskrzycka: Na pewno tak. Chociaż chciałabym zaznaczyć, że my już teraz większość czasu poświęcamy na przygotowanie się do startów na 500 metrów. Na tym koncentrujemy się najbardziej, bo to docelowy dystans.

Paulina Paszek: 1000 metrów zazwyczaj pływaliśmy z marszu. Ale to też jest tak, że jeśli będziemy dobre na 500 metrów to będziemy też dobre na dłuższym dystansie.

Justyna Iskrzycka: Na pewno będziemy więcej więcej i jeszcze mocniej ćwiczyć. Bo przyszły rok nie będzie należał do łatwych.

Wszystko przed wami. Jesteście jeszcze bardzo młode, a już w czołówce.

Paulina Paszek: To, że jesteśmy młodsze od rywalek to tylko na naszą korzyść. Ale wiek to nie jest żadne usprawiedliwienie. Będąc młodym też można wygrywać.

Justyna Iskrzycka: Cieszymy się, że w tak młodym wieku osiągamy takie wyniki. Ale my na to nie zwracamy uwagi. Bo jeśli mamy wygórowane cele to musimy do tego dążyć i wiek nie ma tu nic do rzeczy.

Czego wam jeszcze brakuje w stosunku do tych najlepszych?

Paulina Paszek: Wydaje mi się, że jeszcze siły i mocy, żeby tę łódkę wyrwać na początku i jechać. Ale myślę, że z roku na rok będziemy silniejsze. Kwestia przepracowanych treningów.

Justyna Iskrzycka: Na pewno na starcie trochę nam brakuje mocy, a przy dystansie 500 metrów trudno to nadrobić. Jest jeszcze parę elementów do dopracowania.

Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek podczas zgrupowania /fot. archiwum prywatne/

A jakie są wasze największe atuty?

Paulina Paszek: To, że chcemy to robić, że lubimy to robić i nie robimy tego na siłę. Płyniemy, bo to kochamy. Lubimy rywalizować. To nas napędza. Takie nasze uzależnienie.

Justyna Iskrzycka: Dużym atutem jest też wiara w swoje umiejętności. My wierzymy, że jesteśmy w stanie dużo osiągnąć. A poza tym jesteśmy również opływane, bo startujemy ze sobą od lat. Dzięki temu radzimy sobie w różnych sytuacjach i warunkach.

Kiedy był taki moment, że pomyślałyście „teraz już wiem na pewno, że powinnyśmy pływać razem”?

Paulina Paszek: Na zeszłorocznych młodzieżowych mistrzostwach świata. Wtedy na treningach szło fatalnie, a wygrałyśmy zawody. To pokazało, że musimy próbować i że to wszystko ma potencjał. Zobaczyłyśmy, że coś w tym jest.

Wydaje się, że na pewno dużym plusem jest relacja jaka jest między wami. Jesteście w końcu bardzo dobrymi koleżankami.

Paulina Paszek: Faktycznie mamy to szczęście, bo to rzeczywiście jest bardzo ważne.

Justyna Iskrzycka: Znam doskonale Paulinę, a ona mnie. Wiemy jak działają nasze organizmy i jak funkcjonujemy w kajaku. Do tego ważne jest też to, że ufamy sobie.

Najpoważniejszy zgrzyt między wami?

Justyna Iskrzycka: Nie było takiego! (śmiech) Trudno w to uwierzyć, ale nawet się nie kłócimy.

Nie wierzę!

Paulina Paszek: (śmiech) Naprawdę!

Jesteście stanowczo zbyt zgodne!

Justyna Iskrzycka: Ale my naprawdę takie jesteśmy! Na przykład potrafimy osobno pójść na zakupy i kupić to samo. Jak słyszysz często też mówimy to samo w jednym momencie. To są po prostu skutki uboczne zbyt częstego przebywania ze sobą (śmiech).

Paulina Paszek i Justyna Iskrzycka to bardzo pozytywne dziewczyny /fot. archiwum prywatne/

A tylko przypomnę, że znacie się od wczesnej podstawówki…

Paulina Paszek: Szybko zleciało, co?

Justyna Iskrzycka: Nie powiem, że nie (śmiech).

Siedziałyście w jednej ławce?

Justyna Iskrzycka: Oczywiście, że tak!

Na sprawdzianach sobie pomagałyście?

Justyna Iskrzycka: Jasne, że tak. Ja zawsze pomagałam Paulinie z matematyki (śmiech).

I żadna sobie chłopaka nie odbiła?

Paulina Paszek: Żadna! (śmiech)

Po prostu układ idealny. Jesteście zawsze razem. Wyobrażacie sobie, żeby miało być inaczej?

Justyna Iskrzycka: Ja sobie tego nie wyobrażam. Jeździmy na te zawody, razem mieszkamy w pokoju. Widzimy się więcej niż trzysta dni w roku. A nawet jak mamy wolne to się widujemy, bo mieszkamy blisko siebie.

Paulina Paszek: Ja też sobie tego nie wyobrażam. Chciałybyśmy razem pływać. Dobrze się dogadujemy i wiemy, że w tym jest potencjał. Ale sporo zależy tutaj od trenera.

Wasi mężczyźni nie są zazdrośni o tę relację?

Justyna Iskrzycka: (śmiech) Aż tak to chyba nie!

Serio?

Justyna Iskrzycka: No tak!

A wyobrażacie sobie kolejne treningi czy na razie odpoczynek?

Paulina Paszek: Na razie nie myślę o treningach. Chciałbym odpocząć przede wszystkim psychicznie.

To już wiem co powie Justyna (śmiech).

Justyna Iskrzycka: Nic nie poradzę, że jesteśmy takie podobne (śmiech).

Czyli też odpoczynek?

Justyna Iskrzycka: Jak na razie tak. Na pewno nie myślę jeszcze o powrocie do treningów.

Paulina Paszek i Justyna Iskrzycka to świetne koleżanki /fot. archiwum prywatne/


Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek. Kajakarki. Wicemistrzynie świata z 2018 roku i brązowe medalistki z 2017 roku na nieolimpijskim dystansie 1000 metrów. W tej samej konkurencji w 2018 roku wywalczyły tytuł Mistrzyń Europy. Młodzieżowe mistrzynie świata z 2017 roku.