Caster Semenya zmieniła dystans nieprzypadkowo. Biegnąc na 3000 metrów nie będzie musiała farmakologicznie obniżać poziomu testosteronu, co nakazują nowe przepisy. Dwukrotna mistrzyni olimpijska ma podwyższony poziom testosteronu, przez co wiele rywalek uważało, że Semenya już przed biegiem zyskuje nad nimi przewagę. Potwierdzały to zresztą mistrzowskie imprezy.
Trzy tygodnie temu Sportowy Trybunał Arbitrażowy odrzucił odwołanie Caster Semenyi ws. ustanowienia limitu testosteronu w organizmach zawodniczek, które startują na dystansach od 400 metrów do 1 mili. Tym samym w mocy pozostają wytyczne IAAF. Według nich, biegaczki z podwyższonym poziomem testosteronu będą musiały go farmakologicznie obniżyć. W przeciwnym razie nie będą mogły startować.
Caster Semenya zapowiedziała jednak, że nie będzie przyjmować żadnych środków na obniżenie poziomu testosteronu. Zadeklarowała również, że wciąż będzie rywalizować i nie zamierza kończyć kariery. Start w Stanford będzie dla niej pierwszą szansą startu na nowym dystansie od czasu werdyktu Trybunału.