Znajdź nas

Analizy

Polskie skoki w kryzysie? Trudna sytuacja zaplecza i brak następców

Medale Igrzysk Olimpijskich i mistrzostw świata, wygrane w Pucharze Świata. Podopieczni Stefana Horngachera od lat utrzymują się w światowym topie i osiągają wielkie sukcesy. Jednak im dalej w las, tym światło tych sukcesów coraz bardziej blednie w mroku.

Polskie skoki w kryzysie, Dawid Kubacki
W tym sezonie możemy cieszyć się z dalekich skoków Dawida Kubackiego, ale co dalej?

Polskie skoki pod okiem Stefana Horngachera odżyły. Ale odkąd Austriak został rozpoczął pracę w naszym kraju, czyli od sezonu 2016/2017 trzon polskiej kadry stanowią niemal ci sami skoczkowie – Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Stefan Hula, a od poprzedniego roku także Jakub Wolny. Najstarszy z nich ma 32 lata, a najmłodszy 23. Czyni to polski zespół najstarszym w Pucharze Świata. Martwi jednak nie wiek liderów, a brak ich następców.

>> ZAPLECZE SIĘ COFA

Dla kadry B ten sezon miał być przełomem. Krytykowanego Czecha Radka Żidka zastąpił ceniony Maciej Maciusiak. W Pucharze Kontynentalnym wyniki nadal są jednak dalekie od oczekiwanych, a skaczą tam przecież zawodnicy ze znacznie większymi aspiracjami.

W czołówce drugiej ligi mieści się jedynie Aleksander Zniszczoł. Dzięki dobrej postawie w Pucharze Kontynentalnym 24-latek dostał szansę od Stefana Horngachera. Turniej Czterech Skoczni pokazał jednak, że Zniszczołowi wciąż nieco brakuje do najlepszych. A mowa przecież o skoczku, który ma na swoim koncie kilka medali mistrzostw świata juniorów i który w sezonie 2014/2015 był podstawowym zawodnikiem drużyny Łukasza Kruczka. Niestety od tego czasu kariera 24-latka mocno wyhamowała, a on sam tylko raz zapunktował w Pucharze Świata.

Klemens Murańka w cyklu Największe talenty polskich skoków narciarskich

Klemens Murańka przez kilka lat zmagał się z problemami zdrowotnymi

Poza Zniszczołem w Pucharze Kontynentalnym w miarę regularnie punktują jeszcze Paweł Wąsek i Klemens Murańka. Są to jednak najczęściej miejsca w drugiej lub trzeciej dziesiątce. W drugiej lidze formy sprzed lat szuka też Andrzej Stękała. Skoczek, który przebojem wdarł się do polskiej kadry w sezonie 2015/2016, teraz jako sukces musi uznać awans do drugiej serii. Jeszcze gorzej jest z Tomaszem Pilchem i Przemysławem Kantyką. Obaj tylko raz weszli do „trzydziestki”.

W jednym z wywiadów odkrywca wielu talentów Kazimierz Długopolski jako rosnący problem dla polskich skoczków wskazał brak konkurencji wewnętrznej. Trudno się z tym nie zgodzić, nie tylko jeśli spojrzymy na kadrę A, ale też i na nasze zaplecze.

Cała wspominana już szóstka w Pucharze Kontynentalnym startuje bowiem niemal regularnie od trzech sezonów, a ich wyniki albo stoją w miejscu albo co gorsza notują regres (Murańka, Kantyka, Pilch). Trenerzy nie mają jednak kim ich zastąpić. Ci, którzy punktowali w poprzednich sezonach, czyli Bartłomiej Kłusek, Krzysztof Miętus, Krzysztof Biegun i Stanisław Biela zdecydowali się zakończyć kariery.

Oliwy do ognia dolał Klemens Murańka. „Trudno jest oddawać się czemuś w pełni, skoro brakuje dochodów. Byłoby lżej, gdyby coś z tego było. Na początku sezonu zapowiadano sponsora dla członków naszego zespołu, jednak na tym się skończyło. (…) Już dziś Andrzej Stękała łączy pracę kelnera ze skakaniem” – powiedział skoczek w rozmowie z portalem Skijumping.pl Podobne problemy przez lata sygnalizowali inni zawodnicy.

Tomasz Pilch na belce

Tomasz Pilch miał świetny początek ubiegłego sezonu

>> NIEPOKÓJ O JUNIORÓW

Jeszcze mniej optymistycznie jest w kadrze juniorów prowadzonej przez Wojciecha Topora. Jak dotąd w tym sezonie w zawodach FIS Cup żadnemu z biało-czerwonych nie udało się stanąć na podium. Jest to pierwsza taka sytuacja od kilku lat. Najwyżej sklasyfikowany Polak w tym cyklu to Kacper Juroszek, który plasuje się na 18. lokacie. Aby znaleźć pozostałych naszych reprezentantów trzeba zjechać aż do szóstej i siódmej dziesiątki.

Prawdziwą klęską dla polskich juniorów były zawody FIS Cup w Zakopanem. W pierwszym konkursie z dwudziestu naszych zawodników to drugiej serii awansowało zaledwie dwóch. Tylko nieco lepiej było nazajutrz, bo punkty zdobyło czterech biało-czerwonych. Prawdziwą weryfikacją dla podopiecznych Wojciecha Topora będą mistrzostwa świata juniorów, które w przyszłym tygodniu rozpoczną się w Lathi. Poprzednie edycje tej imprezy nie należały jednak do specjalnie udanych dla biało-czerwonych.

W zeszłym roku Tomasz Pilch zajął co prawda czwarte miejsce, ale jego koledzy Paweł Wąsek, Bartosz Czyż, Kacper Juroszek musieli zadowolić się lokatami w trzeciej dziesiątce. Możliwości polskich skoków pokazał konkurs drużynowy, w którym nasi zawodnicy zajęli piąte miejsce. W 2017 roku w Park City nasza drużyna (Dominik Kastelik, Bartosz Czyż, Tomasz Pilch, Paweł Wąsek) również uplasowała się piątej lokacie, ale gorzej było indywidualnie. Najwyżej sklasyfikowano Wąska, który był siódmy.

Jan Ziobro był jednym z Największe talenty polskich skoków narciarskich

Jan Ziobro ma na swoim koncie medal MŚ

Jeszcze gorzej było w 2016 roku. W rumuńskim Rasnovie biało-czerwoni w składzie Dominik Kastelik, Krzysztof Leja, Przemysław Kantyka i Łukasz Podżorski zajęli dopiero siódme miejsce. Indywidualnie najlepszym osiągnięciem była 12. pozycja Kantyki. Tylko niewiele lepiej było w 2015 roku, gdy Leja, Adam Ruda, Stękała i Kantyka byli drużynowo na czwartym miejscu.

Ostatni wielki sukces polskich juniorów przypada na mistrzostwa świata we włoskim Predazzo w 2014 roku. Złoty medal wywalczył wówczas Jakub Wolny i nasz drużyna w składzie Wolny, Zniszczoł, Biegun i Murańka. Trudno jednak uznać aby ci skoczkowie pozostali niewykorzystani zarówno przez Łukasza Kruczka jak i Stefana Horngachera.

Płynie z tego przykry morał, że na razie nie mamy w kadrach skoczka, który w najbliższym czasie mógłby na poważnie zaistnieć na arenie międzynarodowej. Jakby tego wszystkiego było mało w ostatnich latach nasze skoki straciły wiele talentów albo przynajmniej solidnych zawodników. Najgłośniejszy przykład to Jan Ziobro. Olimpijczyk z Soczi i brązowy medalista mistrzostw świata w drużynie rok temu w niewybredny sposób skomentował pracę sztabów szkoleniowych i Polskiego Związku Narciarskiego, a następnie zakończył karierę.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Analizy